- A jeśli nawet tam trafisz - drażniła się z nią Imogen - to będziemy cię odwiedzać. - Zamknij się, Imo - upomniała ją Flic, która zauważyła, że mała naprawdę jest już zła. - Przecież to był twój pomysł, żeby napuścić Chloe! - Bo tylko ona ma do tego talent. Wzmianka o talencie złagodziła na chwilę oburzenie dziewczynki. - Pamiętaj, że to za mamę. - Flic szła za ciosem. - Z powodu tamtej kobiety? - Chloe pokręciła głową. - Nie wierzę, że jest w niej zakochany. - A my tak. - Flic zerknęła na Imogen. - Zresztą mamy na nią coś jeszcze. - Co? - nastroszyła się Chloe. - No co? - Jesteśmy niemal pewne, że Matthew był z nią w dniu śmierci mamy. Przecież widziałyśmy, jaka była nieszczęśliwa, prawda? - Tylko dlatego, że zachowywałyście się po świńsku wobec Matthew. - A jak myślisz, dlaczego? - spytała drwiąco Imogen. Chloe zmarszczyła brwi. bzp-bartnik.pl 221 Znów przycięła i ufarbowała włosy, ale tym razem kolor i fryzura wydawały się odrobinę mniej agresywne, przywodząc na myśl raczej pióra kruka niż atramentową czerń punka. Matthew odruchowo powiedział, że bardzo jej ładnie, ona zaś - zanim przypomniała sobie, jak go nienawidzi - wydawała się przez chwilę zadowolona z pochwały. - Tak, jeśli chodzi o ścisłość. - Długi ten obiad - zauważyła Flic. - Jak twój jęzor - przycięła jej Izabela. Chloe popatrzyła kolejno na siostry, ale się nie odezwała. - Właściwie to bardzo nam pomógł - powiedziała Flic do Imogen na korytarzu przed pracownią chemiczną. - Akurat tego nam było trzeba, żeby znów namówić Chloe do akcji.
małżeństwo w ogóle nie miało miejsca. - To zależy też od niego, jak sądzę - zauważyła Flic. Matthew patrzył na nią z drugiego końca pokoju, stojąc pomiędzy ludźmi, których nawet nie rozpoznawał. Widząc, ile wrogości maluje się na jej twarzy, uświadomił sobie, że przez ostatnie dwa tygodnie cały czas czekał na kolejny cios. Sprawdź - Jedenasty Książę był swojego rodzaju buntownikiem. Większość czasu spędzał we Florencji i prowadził dom wspólnie ze swoją kochanką, a jego żona i dzieci mieszkały w willi poza miastem. Był miłośnikiem piękna w każdej postaci. Wywołał ogromny skandal w mieście, zamawiając serię portretów swojej kochanki, gotowej na przyjęcie go w różnych miłosnych pozach. Chodzą słuchy, że w trosce o oddanie doskonałych linii jej ciała szkice do poszczególnych obrazów były sporządzane, kiedy książę i jego ukochana uprawiali seks. W ostatecznym kształcie na obrazach pozostała jedynie kobieta oczekująca na swojego kochanka. - O... - Jodie nie zdołała zdobyć się na więcej. - Czy malowała ich kobieta? Lorenzo wzruszył ramionami. - Jak przypuszczam, mój przodek obawiał się, że mężczyzna na taki widok mógłby stracić panowanie nad sobą. Podobno sam Cosimo nie był wcale przeciwny temu, by artystka porzuciła swą pracę i przyłączyła się do ich igraszek. Jodie rozglądała się po ścianach, ale Lorenzo wyjaśnił jej ponuro: - Nie znajdziesz ich tu. Zniknęły dawno temu. Zostały zrabowane, najprawdopodobniej na rozkaz Napoleona. Jeżeli jeszcze istnieją, to są w posiadaniu prywatnego kolekcjonera. - Wzruszył ramionami. - Ich wartość nie leży w autorstwie, tylko w otaczającej je złej sławie. - Odwinął rękaw lnianej marynarki i spojrzał na zegarek. - Prawie czwarta. Umówiłem cię na prywatny pokaz kolekcji ślubnej na via Tornabuoni. Właścicielka magazynu pomoże ci wybrać odpowiednią suknię i resztę garderoby. To niedaleko stąd i... - Nie! - Jodie zauważyła niebezpieczny błysk w oczach Lorenza. Wiedziała już, że nie znosi sprzeciwu. - Zgoda, powinnam kupić coś odpowiedniego na ślub, ale doskonale mogę to sama wybrać i zapłacić z moich własnych pieniędzy. Te pieniądze, które wydałbyś na mnie, przeznacz lepiej dla potrzebujących dzieci. - To, co mówisz, nie jest pozbawione racji - zgodził się. - Ale włoskie społeczeństwo ma swoje zasady i wymagania. Jeżeli nie będziesz ubrana jak należy, padną pytania dotyczące ważności naszego ślubu, a to z kolei wywoła wątpliwości w kwestii wypełnienia warunków testamentu mojej babki. Caterina niewątpliwie postara się osiągnąć chociaż to. A ponieważ nasze małżeństwo ma służyć właśnie wypełnieniu tych warunków, oboje musimy się dostosować do obowiązujących wymogów. Obiecuję, że dzieci dostaną tyle samo, ile wydasz na ubrania. - To jest przekupstwo - odpowiedziała, ale Lorenzo już ruszył naprzód i musiała go szybko dogonić. Ku jej zdumieniu galeria otwierała się na jeszcze jedno prostokątne, jednopiętrowe pomieszczenie, tym razem wypełnione obrazami i rzeźbami. - Podobnie jak moi przodkowie, zastępuję brak zdolności artystycznych zainteresowaniem i opieką nad tymi, którzy je mają - wyjaśnił.