nie lubił Glorii i nie próbował nawet ukrywać swojej antypatii. Ona też za nim nie przepadała, wolała więc unikać wizyt.

- Pragnie pani wyjść za arystokratę? - O, tak. - I zrobi pani wszystko, żeby osiągnąć cel? - O, tak, panno Gallant! - Chwyciła jej dłonie. - Myśli pani, że jest dla mnie nadzieja? - Tak. I proszę mi mówić Alexandra albo Lex. Tak mnie nazywają wszyscy przyjaciele. Panna Delacroix uśmiechnęła się radośnie. - Dziękuję, Lex. A ty mów mi Rose. - Dobrze. Teraz przejrzymy twoją garderobę, a jutro umówimy się z krawcową. W pewnym sensie zazdrościła swej podopiecznej. Rose marzyła o poślubieniu szlachcica i najwyraźniej nie liczył się dla niej wygląd ani charakter przyszłego pana młodego. Nie miała dużych wymagań. Pozostawało jedynie przekonać lorda Kilcairna, że nie będzie musiał się wstydzić za kuzynkę, a potem szybko znaleźć odpowiedniego kandydata i ustalić datę ślubu. W końcu zdecydowały się na ulubioną suknię Alexandry, z bladożółtego muślinu z niebieskim gałązkowym wzorem. Podwinęły ją trochę i o wpół do szóstej zeszły do jadalni. Zza uchylonych drzwi dobiegał ostry głos Fiony Delacroix. Po chwili usłyszały cichą odpowiedź hrabiego. Alexandra nerwowym ruchem poprawiła dziewczynie rękaw. Lord Kilcairn został w domu na kolację, choć nigdy tego nie robił. Była ciekawa jego reakcji. http://www.5dniwojny.pl - Dlaczego tak uważasz? - zapytała Gloria ponurym głosem. - Jeżeli jest tym jedynym, to los sprawi, że znowu się spotkacie. Los nie może być taki okrutny, żeby was rozdzielić. - Naprawdę? Przecisnęły się przez tłum dziewcząt w holu. - Murowane. Gloria zaśmiała się sceptycznie, lecz słowa Liz podniosły ją trochę na duchu. - A jeśli on jest moim przeznaczeniem, ale ja nie jestem jego? Teraz Liz zaczęła się śmiać. - Tak nie ma. - Akurat. Skąd możesz być tego pewna? Wyszły na dziedziniec zalany popołudniowym słońcem. Gloria zamrugała, oślepiona ostrym światłem. Kiedy zaś jej oczy przywykły do blasku - zobaczyła Santosa. Stał koło bramy i wpatrywał się uważnie w mijające go dziewczyny, jakby wypatrywał tej jedynej. Przyszedł tutaj dla niej. Czul to samo, co ona. Musiał przyjść.

- Większy dziób? - krzyknęła Rosę i znowu się rozpłakała. - Do licha - mruknęła Alexandra pod nosem i przysunęła się z krzesłem bliżej dziewczyny. Pogłaskała ją po plecach. - No, no, nie denerwuj się. - Gdzie jest mój siostrzeniec? - zapytała Fiona, wmaszerowując do jadalni. Pomarańczowe włosy, nawinięte na papiloty, sterczały na wszystkie strony, przyćmiewając anemiczne światło poranka, które sączyło się przez okno. Sprawdź - Zawsze płakała, gdy ją kąpałem. - A kąpaliście się razem? - Nie. - Tak myślałam. Po prostu nie czuła się bezpieczna w wannie. Przy mnie też początkowo płakała. Ale wcześniej była w basenie, więc oswoiła się już z wodą. Popatrz! - Klara polała wodą główkę dziecka, a ono się nie rozpłakało. - Hej, księżniczko! - zawołał i uśmiechnął się do córeczki, która wyciągnęła do niego rączki, więc wyjął ją z wanny i posadził sobie na kolanach. - Chcesz zniszczyć sobie drugi garnitur? - Kto by się tym przejmował? Otulił małą ręcznikiem i zaczął do niej mówić, ona coś gaworzyła w odpowiedzi i śmiała się do ojca. Klara pomyślała, że bardzo chciałaby zostać częścią życia ich obojga. - Powinienem założyć jej pieluszkę? - Najpierw trzeba spłukać pianę z główki. Bryce podał dziecko Klarze, - Ufa ci - powiedział, widząc, jak mała się do niej przytuliła. - Następnym razem skorzystaj z łazienki przy mojej sypialni. Jest tam większa wanna. - Dobrze, ale wolę kąpać się w niej z tobą. Może być interesująco. Bryce w myślach przyznał jej rację. Wstał z podłogi i sięgnął do klamki.