- Nie mogę tu zostać - powiedziała, starając się przekonać nie tylko Kat, ale i siebie. - Jego córeczka jest tak słodka, że zasługuje na kogoś lepszego ode mnie. Kogoś, kto naprawdę zastąpiłby jej matkę. Zabierz mnie stąd. Muszę wyjechać.

- Nie mogę im tego robić. - Kochanie, musisz mi powiedzieć coś więcej. - To on, Kat. - Kto? O kim mówisz? - Hongkong - rzuciła Klara. - Dobry Boże! Tajemniczy mężczyzna, o którym niczego nie chciałaś mi powiedzieć, tylko się uśmiechałaś? - Tak. - Bryce Ashland to ten sam człowiek, z którym spędziłaś niezapomnianą noc? Czujesz się wobec niego bezbronna? Spróbuj zapanować nad własnymi hormonami. - Nie lubię takich sytuacji - mruknęła Klara. Wiedziała, że nie może pójść do tego mężczyzny i poprosić, by zaofiarował jej coś więcej niż seks. Miała dosyć kłopotów z własnymi uczuciami. Miłość była ostatnią rzeczą, której teraz potrzebowała. Była w tym domu trzy dni, a już nie mogła sobie poradzić sama ze sobą. Bała się, że nigdy nie wróci do dotychczas wykonywanej pracy, a przecież to praca zawsze była dla niej najważniejsza. - Nie mogę tu zostać - powiedziała, starając się przekonać nie tylko Kat, ale i siebie. - Jego córeczka jest tak słodka, że zasługuje na kogoś lepszego ode mnie. Kogoś, kto naprawdę zastąpiłby jej matkę. Zabierz mnie stąd. Muszę wyjechać. - Myślę, że kogoś znajdę... - zaczęła Kat. W tej chwili Bryce wyjął słuchawkę z ręki Klary. - Nie - rzucił do mikrofonu. - To prywatna rozmowa! - Klara spróbowała odzyskać telefon. - Wszystko słyszałem. Przez chwilę zamierzała go obezwładnić i przechwycić słuchawkę, lecz to by ją tylko zdekonspirowało. - Ona nigdzie nie wyjedzie, więc każdy, z kim na ten temat rozmawiała, niech o tym zapomni - rzucił mężczyzna do telefonu. - Tu Katerine Davenport. Klara prosiła, bym znalazła kogoś na jej miejsce. - Nikogo innego nie potrzebuję. Podpisałem przecież umowę. - Podpisał pan umowę z moją agencją, a nie z określoną pracownicą - zareplikowała ostro Kat. http://www.abc-budownictwa.com.pl - Nie, kochanie, tatuś. - Tatku! - Zeskoczyła z krzesła, podbiegła w podskokach do ojca. Jego nie musiała prosić o pozwolenie, by wyjść z kąta. Nie musiała go przepraszać, tłumaczyć, cc przemyślała i co zrozumiała podczas kary. Tata ją kochał taką, jaką była, nawet jeśli nabroiła. Chwycił ją w ramiona i mocno wyściskał. Kiedy zaś już postawił ją z powrotem na ziemi, domyśliła się z jego miny, że dzisiaj znowu usłyszy podniesione głosy rodziców. Tata będzie mówił mamie, że jest za surowa, a ona odpowie mu na to, że jest zbyt pobłażliwy i że przy jego wychowaniu Gloria wyrosłaby na pustą, rozkapryszoną dziewczynę. Kłótnie rodziców zawsze kończyły się w ten sam sposób - grobowym milczeniem. Pewnego razu Gloria podkradła się pod drzwi ich sypialni i zaczęła podsłuchiwać. Słyszała jęki taty, jakby coś strasznie go bolało, i śmiech mamy - triumfalny śmiech osoby, która wie, że panuje nad innymi. W pewnej chwili coś w sypialni upadło i uderzyło z łoskotem o podłogę. Gloria przerażona przemknęła czym prędzej do swojego pokoju, wskoczyła do łóżka i przykryła się kołdrą po sam czubek nosa. Zdyszana, z bijącym sercem czekała, że za chwilę wejdzie mama i znowu ją ukarze. Albo powie, że tata nie żyje. Co będzie, jeśli tata umrze? Nie, nie może umrzeć. Ona też wtedy umrze. Tamtej nocy już nie usnęła. - Skarbie? - Ojciec wziął ją pod brodę i spojrzał w strapioną buzię. - Wszystko w porządku? - Tak. - Szybko zwiesiła głowę, żeby nie zobaczył napływających do oczu łez. - Ja... byłam niegrzeczna, tatusiu. Przepraszam. Nie odpowiedział, lecz kiedy zerknęła na niego, zauważyła, że ojciec walczy ze sobą. Ze ma jej coś do powiedzenia, czego nie może wyartykułować. - Zerwałam trochę kwiatów w ogrodzie i dałam je panu Rileyowi - tłumaczyła. - On jest taki miły. Chciałam mu zrobić przyjemność, żeby się uśmiechnął, bo zawsze jest taki smutny. Naprawdę przepraszam, nie zrobię tego więcej.

Nie pozwoli jej odejść. Musi ją dobrze poznać, zrozumieć, co takiego z nim zrobiła i dlaczego coraz bardziej mu się to podoba. 13 Po zaledwie czterech godzinach snu Alexandra zrezygnowała z porannego spaceru. Nawet nie próbowała się zmusić do wstania. Po takiej nocy przyjemnie było poleżeć pod ciepłą kołdrą. Uśmiechnęła się i przeciągnęła leniwie. Sprawdź na urządzeniach mechanicznych. Ale wiesz co, w nocy, gdy wszyscy śpią i w domu panuje cisza, Niania... Dobiegł ich jakiś hałas. — Mamo! — Jean i Bobby wpadli do pokoju, twarze mieli zarumienione z przejęcia. — Mamo, ścigaliśmy się z Nianią przez całą drogę do domu i wygraliśmy! — Udało się nam — powiedział Hobby. — Pokonali- śmy ją. — Biegliśmy dużo szybciej niż. ona — oświadczyła Jean. — A gdzie Niania? — zapytała pani Fields. — Zaraz tu będzie. Cześć, tato. — Cześć, dzieciaki — odparł Tom. Przechylił głowę na bok, nasłuchując. Od strony ganku dobiegały jakieś zgrzy-