- Nick... o... Nick...

pojął za żonę tak dawno temu. - Timmy’ego bolała głowa, chyba z powodu grypy. Vianca zbyła jego wytłumaczenie lekceważącym machnięciem ręki i właściwie miała rację. Tamtej nocy w sklepie było mnóstwo ludzi z tego przeklętego miasteczka. Zważywszy na brak motywu i narzędzia zbrodni, śledz101 two prawdopodobnie utknie w martwym punkcie. Jednak w umyśle Shepa raz po raz pojawiało się, i nie chciało zniknąć, jedno nazwisko: Nevada Smith. Przed laty pracował niestrudzenie nad sprawą Estevana, upierając się, że to Ross McCallum wykończył Ramóna, kiedy był pijany i sprzeczał się o jakiś karciany dług. W tamtym czasie wszystko układało się w logiczną całość, zwłaszcza że świadkowie widzieli, jak Ramón i Ross kłócą się zawzięcie na parkingu o dwa tysiące dolarów. Ale nawet dziesięć lat temu instynkt podpowiadał Shepowi, że Nevada nazbyt się stara przypisać to morderstwo McCallumowi, że w grę wchodzą jakieś osobiste porachunki. Może tu właśnie krył się klucz do zagadki - należałoby ustalić, co poróżniło McCalluma i Smitha. Podejrzewał, że chodziło o kobietę - o samą księżniczkę. Shep założyłby się o inkrustowane srebrem dziadkowe ostrogi, że to Shelby Cole była źródłem kłopotów. W dodatku łączyło ich pokrewieństwo - był jej dalekim kuzynem - więc miał w tej sprawie osobisty motyw. - Vianca! - krzyknął czyjś piskliwy głos. Gdzieś w głębi domu dał się słyszeć głośny trzask drzwi, a potem tupot rozpędzonych nóżek. Vianca wstała w momencie, gdy do pomieszczenia wparował z wyglądu czteroletni chłopczyk. - Tia V, tia V - zapłakał i z rozwianą czarną czupryną rzucił się Viance w ramiona. Wzięła go na ręce i okręciła się z nim w kółko; chłopczyk chichotał. Ręcznik zupełnie zsunął się z jej głowy i czarne włosy opadły na ramiona bezładnymi lokami. http://www.abc-budownictwa.info.pl/media/ - Nick wspominał, ¿e dzwoniłas. - Dziwne to było - najpierw dowiedzielismy sie, ¿e jestes ju¿ przytomna i ¿e nastapiła znaczna poprawa, a zaraz potem Alex praktycznie uniemo¿liwił nam wizyte w szpitalu. - Cherise zareagowała na spojrzenie me¿a i gwałtownie zamkneła usta. Donald rozparł sie na poduszkach, jakby miał zamiar zostac tu dłu¿ej, a mo¿e nawet czytac Pismo Swiete. - Jak sie czujesz? - Lepiej. - Du¿o ostatnio przeszłas - powiedział i choc wyraznie starał sie byc uprzejmy, Marla dosłyszała w jego głosie protekcjonalna nute.

- Pan Cahill wynajał pielegniarza. Ma byc do pani dyspozycji dwadziescia cztery godziny na dobe. - Do mojej dyspozycji? 127 Carmen skrzywiła sie i przewróciła ciemnymi, wyrazistymi oczami. Sprawdź 64 wieczorem zobaczyć się z Nevada. Po prostu musiała. Z gardła psa wydobył się głuchy warkot, ale Shelby, nie zważając na nic, obeszła szopę z narzędziami. W uszach czuła bicie serca, a nerwy miała napięte jak postronki. Z niepokojem spojrzała przez ramię na barak, ale drzwi nie otworzyły się ponownie, a pies - o cholera, gdzie się podział ten pies? Mrużąc oczy, starała się wypatrzyć go na ganku, ale był tam cień. Pies mógł być wszędzie, gotów zaalarmować robotników szczekaniem albo warczeniem... o, dostrzegła go: czaił się przy ogrodzeniu, gdzie stało zaparkowanych kilka ciężarówek i dżipów. Miał nastroszoną sierść na karku, a żółte ślepia lśniły złowieszczo w świetle lamp i śledziły każdy jej ruch, chociaż zwierzę nawet nie drgnęło i nie wydało z siebie choćby cichego warkotu. Shelby ze strachu miała ściśnięte gardło. No dalej, zrób to. Śmiało, Shelby. Nie bądź tchórzem. Tak daleko zaszłaś, nie możesz się teraz wycofać. Nevada czeka. Przygryzła wargi i pchnęła ramieniem drzwi stajni; skrzywiła się, bo zaskrzypiały, a wtedy pies szczeknął