drżenie za część gry wstępnej.

Wczoraj na kolację zjadł cztery kawałki pizzy i popił butlą coli. - Może jak coś zjesz, poczujesz się lepiej. - Wątpię. Darren wprost uwielbiał naleśniki, więc Malinda zaniepokoiła się. Był trochę blady. Przyłożyła mu rękę do czoła. Wilgotne, ale raczej chłodne. - Od kiedy cię boli? - Od samego rana. - A teraz jest gorzej? - Aha. Malinda uklękła przy nim i odgarnęła mu włosy z czoła. - Może będzie lepiej, jak zostaniesz dziś w domu? JEDNA DLA PIĘCIU 119 Na moment w jego oczach pojawił się wyraz ulgi, potem znów wróciło cierpienie. - Tak, chyba tak. Ten błysk ulgi zastanowił Malindę. Zawsze uważała, że dopiero bardzo chore dziecko może opuścić szkołę. http://www.aikido-legnica.pl Tak, jakby kłamał. – Ma na imię Emma, Emma Grace. – Powinieneś postawić na biurku jej zdjęcie – rzekła z uśmiechem. – Na pewno jest śliczna. – Tak, tak. – Odchrząknął, chcąc jak najszybciej zmienić temat. – Ponieważ całe popołudnie będę siedział w sądzie, to może ustalimy teraz parę spraw, dobrze? – Oczywiście. – Sięgnęła do torebki. Już po chwili miała w ręku notes i długopis. – Słucham? – Mam nadzieję, że zadzwoniłaś do zakonu Kawalerów Maltańskich, żeby potwierdzić moje wystąpienie? Zajrzała do swego notesu. – Tak. Zaprezentuje cię Jay Summers, prezydent zarządu. Wysłałam im zarówno twój życiorys, jak i plan wystąpienia. Masz mówić o swoim

W pisarskiej robocie najbardziej odpowiadało mu to, że nie musiał podawać całej prawdy, lecz jednocześnie, wykorzystując warsztatowe umiejętności, skutecznie dbał o to, by nadać swoim książkom wiarygodność. Wreszcie Morris zmiękł i przyrzekł przysłać mu byłego ,,operacyjnego’’ Firmy, a obecnie jej agenta, o pseudonimie Kondor, ale nie obiecywał, że facet na pewno się pojawi. Ci ludzie byli inni – Sprawdź – Czy w takim razie nie chciałaby pani oddać go do adopcji? – Do adopcji? – powtórzyła, czując, że zachowuje się jak idiotka. – Nie, nie myślałam o tym. Bo myślała tylko o Johnie i o tym, jak przetrwać. Lekarz pokiwał głową. – W tym kraju jest wiele par, które nie mogą mieć dzieci. Tysiące miłych, bogatych ludzi, czekających na możliwość zaadoptowania niemowlęcia, któremu pragną zapewnić prawdziwy dom i miłość. – Z poważną miną pochylił się ku niej. – Jest pani w trzecim trymestrze, Julianno, i to wszystko skończy się już niedługo. Nie chce pani dziecka, lecz aborcja jest już wykluczona. Pozostaje więc oddanie dziecka do adopcji. Przez chwilę zastanawiała się nad jego słowami. – Ale jak mam znaleźć tych ludzi?