— Hm... uważam, że są bardzo ładne — powiedziała lady Rothley chcąc okazać lojalność. — O wiele ładniejsze niż niektóre z obrazów twojego ojca. Tempera roześmiała się i ucałowała belle-mère serdecznie, mimo że nie uznała jej słów za komplement, lecz za przejaw ignorancji. 69 Teraz spojrzała na swój obraz i przypomniała sobie, że książę się nim zachwycił. Po prostu był uprzejmy, powiedziała do siebie. Nie mogła jednak znaleźć żadnego rozsądnego powodu, dla którego książę miałby być tak uprzejmy dla jakiejś obcej mu kobiety, tym bardziej gdy się dowiedział, że była to tylko służąca gościa przebywającego w jego zamku. Być może, zanim wrócimy do Londynu, zarobię tym malowaniem parę groszy, pomyślała Tempera i jednocześnie zdała sobie sprawę, że pomyślała tak, bo z góry przewidywała, iż lady Rothley nie uda się zrealizować ambitnych planów wobec księcia. Belle-mère jest wystarczająco piękna, by spodobać się http://www.apcs.pl Nadal znajdowali się w sypialni, ale Karolina nie leżała już w łóżku, tylko w szlafroku i miękkich pantoflach krążyła po pokoju. Weszła na chwilę do łazienki, przemyła twarz zimną wodą, po czym usiadła w fotelu przy oknie. Matthew to spacerował także, to przysiadał w nogach łóżka, na koniec usadowił się w oknie, pragnąc za wszelką cenę być jak najbliżej żony, nie powiększać dystansu. Chociaż dystans i tak się powiększał. Widziała, jak bardzo Matt jest zdenerwowany. - Jeśli rola ojczyma cię przerasta, to mogłeś od razu powiedzieć, potrafiłabym zrozumieć. Wiedziałam, że nie będzie ci lekko. Ale ty pozwoliłeś mi wierzyć, że wszystko między wami jest w porządku. - Umilkła na chwilę. - To ty mnie oszukiwałeś, Matthew.
kolejkę po kawę; Chloe przesunęła się o jedno miejsce. - Po prostu musisz się skupić tak jak ja. - Na czym? - prychnęła Imogen. - Wszystko legło w gruzach. Chciałyśmy, żeby się wyniósł, bo wtedy miałybyśmy mamę dla siebie, a tymczasem... - Głos uwiązł jej w gardle. - Tym bardziej mamy powód, żeby skupić się na jego wyjeździe. Sprawdź niej są już na to gotowe, no i przede wszystkim zależy im na jej szczęściu. - Według niej... - powtórzył z namysłem Karl. - A one same, co ci powiedziały? - Nie mieliśmy okazji do zbyt wielu rozmów, ale zachowywały się... - Szukał odpowiedniego słowa. - Uprzejmie. - I stukając dwoma palca mi w blat, dodał: - Odpukać, na razie jest dobrze. - Jakie są? - Śliczne, jak ich mama. Karl odchylił się na oparcie i pokręcił z niedowierzaniem głową. - Jeszcze cię takiego nie widziałem. Wpadłeś po same uszy... - Urwał. - Może to przejściowe szaleństwo? - Może - zgodził się Matthew z uśmiechem. - Przyznasz chyba, że ślub po dwóch tygodniach znajomości to