kryształowej szklanki, w której tanczyły kostki lodu i plasterek

261 zawsze stracił głowe. Czasami miał wra¿enie, ¿e oddałby dziesiec lat ¿ycia za kilka skradzionych chwil czystej, zmysłowej rozkoszy z ta kobieta. Ich spotkania, zawsze sekretne i samotne, wypełniała dzika namietnosc. Nie było niczego, czego nie robiła, niczego, czego nie chciałaby doswiadczyc. Nie było granic. Jej ramiona zawsze były szeroko otwarte w oczekiwaniu na kolejna rozkosz, jej skóra tak gładka i goraca, ¿e topniał, ilekroc sie do niej zbli¿ył, a jej oczy lsniły uwodzicielsko, przesyłajac mu najsłodsze zaproszenie. Dotyk wilgotnych ust i jezyka Marli doprowadzał go do szalenstwa. Kiedy odchodziła, zostawał słaby i ju¿ znowu spragniony jej obecnosci. ¯adna kobieta pózniej nie była dla niego tym, czym Marla. Poszedłby do piekła za kilka minut kochania sie z nia. A pewnego dnia ona znowu przyszła, pocałowała go niewinnie w policzek, usmiechneła sie, jakby mówiac: „Wiem, ¿e mi wybaczysz” - i oznajmiła, ¿e to ju¿ koniec, bo spotkała kogos innego. A tak sie zło¿yło, ¿e tym kims był jego brat. - Sukinsyn - warknał Nick pod nosem i dopił whisky http://www.automarki.com.pl robi Shep. - Wychodzisz? - Muszę. - Ale jest jeszcze wcześnie. - Nie, Vianca, jest późno. Wydęła wargi, już nie tak błyszczące, a ciemne od tuszu oczy milcząco oskarżały go, że ją wykorzystał. - Chcę, żebyś mnie przytulił - powiedziała, wzdychając z nadąsaną miną. - Tylko na chwilę. - Otworzył ramiona i przyciągnął ją do siebie. Westchnął, wtulony w jej włosy, i ubolewał nad tym, że jest nie tak, jakby mogło być. Gdyby był młodszy o dwadzieścia lat, gdyby nie miał tylu dzieci i jeszcze jednego w drodze, gdyby nie poślubił dobrej kobiety, która mu ufała, gdyby już został wybrany na szeryfa... Pocałował Viancę w czoło. - Muszę już iść. - Wrócisz? Zawahał się i zobaczył, że w jej oczach pojawiają się łzy.

kobieta, której przez całe ¿ycie zazdrosciła. A Marla nie była sama. W ramionach trzymała Jamesa. - Co... co ty tu robisz? - spytała Kylie. - To mój dom. - Ale... - Przyszłam po mojego syna. Sprawdź czuła przez szorty, jaki jest rozgrzany, jak bardzo jej pożąda. Powoli cofała się pod jego naporem, aż dotknęła pośladkami pnia drzewa. Przypierał ją do niego, wplatał ręce w jej włosy i wyciskał magiczne pocałunki na każdym skrawku jej ciała. - Tego chcesz, Shelby? - zapytał. - Tak. Pocałował ją mocniej, wpychając język w jej usta, oddychając chrapliwie. Miażdżył jej piersi, przywierał do jej nóg swoimi nogami. Zadrżała z podniecenia, kiedy wyciągnął jej bluzkę z szortów i położył rękę na jej brzuchu. Potem przesuwał dłoń coraz wyżej, aż jego palce wpełzły pod stanik Shelby, odnalazły jej pierś i zaczęły muskać sutek. - Jesteś pewna? - Tak. - Och Boże, tak. Bezwiednie ściągnęła uda i znowu jęknęła. Nevada rozpiął jej bluzkę, zsunął ramiączko stanika, a potem uniósł jej pierś i powoli, jakby chciał ją torturować, drażnił jej sutek językiem i zębami. Zaczęła odczuwać ból gdzieś w środku. Pulsowanie. Żądzę, jakiej nigdy wcześniej nie doznała. Cudownie było