nie odebrało jej to chęci do wycia z przerażenia. Fizycznie czuła, jak

głośno, zrzuciła z siebie kołdrę i usiadła. Przywykła już do telefonów w nocy i wczesnym rankiem, ale wiedziała przecież, że zawsze oznaczają pilne zadanie. Dlatego właśnie jej żołądek się ścisnął, a ręka sięgająca po słuchawkę zadrżała. - Milla? Mówi True Gallagher. Obudziłem cię? - Nie - odparła zaskoczona. - Ranny ze mnie ptaszek. Najwyraźniej z ciebie też. - Właściwie to się dzisiaj nie kładłem. Zbierałem informacje dla ciebie przez całą noc i., chciałem ci je przekazać, zanim pójdę do pracy. - Całą noc? - nie chciała, żeby aż tak się dla niej zarzynał. - A poza tym... pracujesz w niedziele? - Zwykle nie pracuję - zachichotał - ale dziś mam coś pilnego do załatwienia. - Słuchaj... Strasznie mi głupio. Nie chciałam, żebyś aż tak się poświęcał. Przepraszam. To nic pilnego, mogło przecież poczekać do rana. - Ludzi, z którymi musiałem pogadać, nie spotyka się za dnia. - Rozumiem. Mogłam się domyślić - sama nieraz miała do czynienia z takimi typkami. http://www.avamed.com.pl kościoła. Nieoświetlone auto wtoczyło się w alejkę i zatrzymało mniej więcej w jednej trzeciej długości dróżki dojazdowej do cmentarza. Milla odetchnęła głęboko i spróbowała opanować gwałtowne bicie serca. Tropy, którymi podążała, najczęściej okazywały się ślepe. Ale tym razem miała pierwszą realną szansę dorwania Diaza. Przy odrobinie szczęścia powinno się udać. an43 44 -3- Przez noktowizor zobaczyła, że w samochodzie jest dwóch ludzi, co ostudziło jej zapał. Najwyraźniej ktoś miał do nich dołączyć, no, chyba że „spotkanie" miało okazać się spotkaniem tych dwóch

chodzi! an43 162 - Daj spokój - Rip wyglądał na zupełnie nieporuszonego jej wybuchem. - Po prostu... daj spokój. Nie zostawię cię. Będziemy dalej Sprawdź partnera, jak i wobec siebie samej, że to w gruncie rzeczy strata czasu. Może kiedyś. Kiedy będzie już mogła poświęcić się czemuś innemu niż poszukiwanie Justina. W głębi serca wiedziała też, że jak dotąd nie spotkała mężczyzny mogącego mierzyć się z Davidem. Nie była już w nim szaleńczo zakochana - minęło zbyt wiele czasu i zbyt wiele rzeczy się wydarzyło - ale jakaś część Milli nie przestała kochać Davida za to, jaki był. Nie usychała z tęsknoty za nim, nie budziła się w nocy, wzdychając do niego. Jej życie przecięła czarna linia demarkacyjna, a David został po tamtej stronie. Nie zapomniała jednak, co znaczy prawdziwa miłość. Od czasów Davida nikt nie zdołał obudzić w niej tego uczucia. True Gallagher chciał spróbować. Czuła to swoim szóstym, kobiecym zmysłem. Prawda kryła się w jego dotyku - dotykał jej