Namoczył jeden z gazików i przyłożył go do rany na gardle Milli. - Przytrzymaj - powiedział, przyciskając jej dłoń do opatrunku. Posłuchała, dociskając mocno, by zatamować krwawienie, które osłabło, ale nie chciało ustać. Diaz namaczał kolejne gaziki, wycierając kark i szyję Milli z zaschniętej krwi. Jego dłonie nie ominęły także klatki piersiowej, sięgając przez dekolt sukienki aż po linię biustonosza. - No dobrze, spójrzmy na to - powiedział, zdejmując jej dłoń z rany. Potem zdjął opatrunek i mruknął z zadowoleniem. - Nie jest źle. Nie będziesz potrzebować żadnych szwów, ale na wszelki wypadek kupiłem kilka specjalnych plastrów z opatrunkiem. Nałożył maść odkażającą, a potem przykleił kilka plastrów z opatrunkami tak, by przytrzymać razem krawędzie rany Na to położył świeżą gazę i przykleił ją plastrem. - Zużyj resztę gazików na zmycie krwi z rąk i ramion, zanim się przebierzesz - powiedział, skończywszy - Nie muszę się przebierać - odparła, zgadzając się jednak chętnie na obmycie z zaschniętej krwi. - Mogę przecież wracać w tym. - Przekraczać granicę w zakrwawionych ciuchach? Nie sądzę. http://www.bemowo-stomatolog.pl ulec przeważającej sile stada wrogów. Diaz nie był też kuloodporny Milla była albo chora z niepokoju, albo wściekła. Czy on naprawdę nie wiedział, co oznaczało dla niej nagłe zniknięcie człowieka, na którym przecież tak strasznie jej zależało? Oczywiście nie można było porównywać Diaza z Justinem, choć obaj zajmowali specjalne miejsce w sercu Milli. Jej syn i jej kochanek - nie mogła stracić ich obu w tak beznadziejny, okrutny sposób, bez pożegnania. Zostawał tylko ból, pustka i niepewność. Kiedy Diaz wróci, Milla powie mu, co o tym wszystkim myśli. Jeżeli to mu się nie spodoba, trudno. Pewnie, mógł po prostu zerwać ten związek. Ale dopóki związek trwał, Milla nie chciała być traktowana jak seksualna zabawka - wykorzystywana okazjonalnie w chwilach, gdy faceta najdzie nagła ochota na wizytę.
czynienia z takimi typkami. an43 85 - Mam dobre i złe wieści. Dobre to takie, że udało mi się zebrać informacje o Diazie, którego ścigasz. Złe, że prawdopodobnie na nic Sprawdź - Wiem, że to boli mamę i tatę - powiedziała. - Rozumiem to. Ale teraz nie mogę już nawet spokojnie porozmawiać z Julią i Rossem, bo... Potrząsnęła głową, nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa. Nie chciała skrzywdzić żadnego z nich, ale z drugiej strony miała ochotę złapać ich za te puste łby i walnąć mocno o solidną ścianę. - Czy oni mają dzieci? - zapytał Diaz. - Tak, oboje. Ross ma trójkę, a Julia dwoje. - Powinni rozumieć, jak się czujesz. - Ale nie rozumieją. Może nie potrafią. Może trzeba samemu stracić dziecko, żeby zrozumieć. To tak, jakby zabrakło części mnie samej. Tam, gdzie był Justin, została tylko wielka dziura - przygryzła wargę, nie chcąc rozpłakać się przy ludziach. - Nie mogę przestać go