na jego temat, ale przyjął to ze stoickim spokojem.

Sama o tej porze wypijała najwyżej filiżankę kawy. Flic przeważnie jadała muesli, Imogen - grzankę, a Chloe - słodkie chrupki i świeżego grejpfruta. Zachowywały się cicho, gdyż ich uwagę pochłaniał mały telewizor ustawiony pośrodku kuchni. - Nie ma sprawy - uspokoił ją Matthew. - Ja się tym zajmę. - Jesteś pewien, kochanie? Myślałam, żeby kupić coś gotowego... chociaż dziewczynki ostatnio jedzą za dużo tego śmiecia. - Lubię gotować. - Nie wysilaj się specjalnie, wystarczy coś prostego. - Moja w tym głowa. - Może jakaś chińszczyzna? - zasugerowała Flic. - Powiedziałam: żadnych dań na wynos. - Miałam na myśli domową chińszczyznę. - Głupstwa gadasz, to strasznie skomplikowane. - Właściwie - odezwał się Matthew - znam pewien dobry chiński przepis. I wcale nie taki trudny. - Nie mamy woka - zauważyła Imogen. - Nie będzie potrzebny - odrzekł ją Matthew. - To jednogarnkowe danie. - Wstał i zaniósł swoje naczynia do zlewu. - Zrobię zakupy, wracając. http://www.betondekoracyjny.info.pl/media/ - To osobista sprawa Imogen. Uważałam, że nie powinnam mówić o tym z tobą, jeśli ona sobie nie życzy. - W porządku. - Matthew rozważał to przez chwilę. - Ale skoro mówisz mi teraz, to czy znaczy, że zmieniła zdanie? Albo że ty zdecydowałaś się mi zaufać? Uraza w oczach Karoliny wyraźnie się pogłębiła. - Pytałeś mnie o Zuzannę, więc sprawa Imogen nasunęła się w sposób naturalny. Ale chyba nie powinnam o tym wspominać. - Więc Imogen nadal nie chce, żebym wiedział? - Sięgnął po dłoń żony. - Słuchaj, jeśli to brzmi jak przesłuchanie trzeciego stopnia... - Rzeczywiście. - Wyrwała mu rękę. - Przepraszam. Pomyślałem tylko, że lepiej byłoby, gdybym wiedział. Zrozumiałbym, że muszę okazać jej więcej cierpliwości.

została w szpitalu; Matthew podziwiał zarówno jej zimną krew, jak i profesjo- 298 nalizm, którego przedtem nie dostrzegał. Nie miał pojęcia, czemu właściwie od początku tak jej nie lubił. On też został - częściowo z niejasnego poczucia obowiązku, lecz Sprawdź David Munro - księgowy Karo, a od czasu przeprowadzki Matthew do Londynu także i jego - zadzwonił w środę rano, w same walentynki. Dzień był ponury, zimny i mokry -jak to się zdarza tylko w lutym. Przeziębienie, które gnębiło Matthew od tygodnia, przeszło w paskudny kaszel, i w końcu we wtorek Sylwia wezwała Howarda Lucasa, który zaaplikował krótką kurację antybiotykiem i dwa dni w łóżku. - Nigdy nie leżę w łóżku - protestował Matthew. - Rozumiem, że wolisz rozsiewać wirusy gdzie tylko się da - odparował lekarz. I w ten sposób pierwsze godziny środowego ranka - po kolejnej przekaszlanej nocy - upłynęły niemal miło, jeśli wziąć pod uwagę to, co się 222