- Dostałaś raporty policji z Filadelfii? Oni już wiedzą, że wiadomość

- Sprawdził pan? - Oczywiście. Nie było nikogo. - Zdjął pan odciski palców? Szeryfowi oczy stanęły w słup. - Co, do diabła, można zyskać, zbierając odciski w samochodzie? Po pierwsze, deska rozdzielcza i wykładzina drzwi są zbyt szorstkie, żeby odciski się utrzymały. Po drugie, powierzchni gładkich, na których można by znaleźć odciski - klamki, klamry, kierownica - dotykało tylu Dicków, Tomów i Harrych, że nie byłoby szans na znalezienie choć jednego ostrego śladu. Zwłaszcza kiedy stosuje się standardowe procedury śledcze... - Rozumiem. Jest pan najwspanialszym policjantem, jaki kiedykolwiek żył, i nie istnieją żadne dowody na to, że w samochodzie siedziała druga osoba. - Żeby pani wiedziała! Wreszcie się w czymś zgadzamy. Rainie uśmiechnęła się chłodno, po czym pochyliła się w jego stronę. - Sprawdził pan drzwi po stronie pasażera? Oczy Amity'ego wyraźnie się zwęziły. - Właściwie... - Drzwi dały się otworzyć? - Oczywiście. http://www.bt-foto.pl/media/ życiu niż o moim. - Kimberly, jest mi naprawdę przykro. - Kto mi pomoże zaplanować mój ślub? Do kogo będę telefonowała, kiedy będę się spodziewała pierwszego dziecka? Kto będzie mnie trzymał za rękę, kiedy będę rodziła swoją córeczkę i w jej twarzyczce będę widziała rysy twarzy Mandy i mamy? - Dowiemy się, kto to robi. Znajdziemy go i każemy mu za wszystko zapłacić. - Czy to cokolwiek poprawi? Pomyśl o sobie i o tym, co się wydarzyło w zeszłym roku. Znalazłaś faceta, który to zrobił. Ty i mój ojciec zabiliście go. Czy potem czułaś się lepiej? Rainie się nie odezwała. Po chwili Kimberly powiedziała: - Tak myślałam.

koszulce? O’GRADY: Tak. CONNER: Często nosisz czarne ubrania? O’GRADY: Nie wiem. CONNER: Czy dzisiaj ubrałeś się na czarno z jakiegoś szczególnego powodu? Cisza. Sprawdź Szosa pędziła prosto na nią. Szarpnęło. Pasy. Powinna zapiąć pasy. Sięgnęła i chwyciła za klamrę. Pociągnęła. Pas wyciągnął się luźno. Racja. Popsuty. Trzeba go naprawić. Któregoś dnia. Dzisiaj. Gwiazdy po kolei znikały, niebo zaczęło jaśnieć. Niedługo wzejdzie słońce. Teraz potrzebowała tylko, żeby mała dziewczynka zaśpiewała: „Jutro, jutro, zawsze jest jutro..." - Zwolnij - powtórzył. - Przed nami ostry zakręt. Popatrzyła na niego odrętwiała. Miał w oczach dziwny błysk. Podniecenie. Nie rozumiała. - Kocham cię - usłyszała swoje własne słowa. - Wiem - odparł. Wyciągnął rękę, oparł dłoń o kierownicę. - Słodka Mandy, sexy Mandy. Nigdy o mnie nie zapomnisz. Przytaknęła. Tama została przerwana, po jej policzkach popłynęły łzy.