wiedziała, jak zdołała je złapać. Upadła na żwir, rozdzierając kurtkę na

Dziesięć minut później Malinda była w ogrodzie. Czuła się jak głupia. Miała na sobie dres Jacka i jakąś starą kurtkę, którą znalazła w pralni. Stopy tonęły jej w o trzy numery za dużych kaloszach. Ze swoich rzeczy miała na sobie tylko stanik i majtki oraz wełniane rękawiczki. Zanim zdążyła powiedzieć Jackowi, co myśli o takim zachowaniu, śnieżna kula trafiła ją w ramię i śnieg zasypał jej twarz. - Ach, ty chuliganie! - Nie namyślając się Malinda schwyciła garść śniegu i rzuciła prosto w uśmiechniętą twarz Jacka. Jack uchylił się i śnieg rozprysnął się o chodnik nieefektownym plaśnięciem. To jeszcze bardziej rozwścieczyło Malindę. Chwytała śnieg w obie ręce, rzucała, schylała się znowu, nawet nie patrząc, czy wcelowała. Śnieżna kula trafiła ją JEDNA DLA PIĘCIU 49 w kołnierz i zsunęła się pod kurtkę. Skacząc na jednej nodze Malinda próbowała wytrzepać śnieg. Siedzący na masce samochodu mali Brannanowie http://www.budujemy.edu.pl/media/ tylko źródło zarobku, a nie pasję. Była niewątpliwie sprawną i kompetentną opiekunką, lecz nie wkładała serca w swoją pracę. Z głębin pamięci dziewczyny wypłynęły bolesne wspomnienia z dzieciństwa, sprawiając, że z napięcia poczuła suchość w gardle. Ta kobieta niemal w ogóle nie napomknęła o dzieciach, z wyjątkiem pytania o ich imiona i wiek. Theo wstał ze znużoną miną. – Z pewnością chciałaby pani poznać moje pociechy – rzekł. Przyprowadził dzieci z kuchni i Lily z bolesnym skurczem serca ujrzała, że Freya opiekuńczo objęła ramionami młodszych braci, jakby usiłowała ich przed czymś obronić. Cała trójka wyglądała tak krucho i bezradnie, stojąc lękliwie w drzwiach salonu, że Lily zapragnęła podbiec, przytulić ich i uciec stąd wraz z nimi.

Z głową podniesioną do góry, wyprostowana, z wciągniętym brzuchem - tak jak codziennie pouczała ją ciotka Hattie - otworzyła drzwi. Przez chwilę myślała, że Cecile się pomyliła, wydawało się bowiem, JEDNA DLA PIĘCIU 11 że w gabinecie nie ma nikogo. Dopiero potem zobaczyła Sprawdź oświadczył. – Zwłaszcza, jeśli pomożesz mi wybrać odpowiednią kandydatkę. Myślę, że zdołasz je ocenić trafniej niż ja. Zmilczała wówczas, zaskoczona tym, że liczyłby się z jej opinią. Jednak jego słowa sprawiły jej przyjemność, a teraz nie mogła się już doczekać rozpoczęcia pracy. Zrobi wszystko, by odnieść sukces tam, gdzie inne zawiodły. Być może okaże się, że nie jest tak nieudolna wobec dzieci, jak sądziła. Dom stał w szeregu podobnych georgiańskich budynków, zwróconych frontem do ulicy. Lily wzięła głęboki oddech i zastukała wielką kołatką w imponujące czarne drzwi. Niemal natychmiast otworzyła je siwowłosa starsza kobieta, a przed nią wybiegło dwóch małych chłopców. – Witam cię, Lily – rzekła z uśmiechem. – Proszę, wejdź.