głosu. - Ci doktorzy mogliby zabrać cię od mamusi.

- W todze i peruce? O, nie! - To czemu wybrałeś sprawy małżeńskie? - Bo mnie to interesuje. - Ale teraz już trochę mniej? - Lizzie przypomniała sobie, że podczas kolacji w ich domu Allbeury przyznał się do rezygnacji z pełnego etatu w kancelarii. Przytaknął. - Potrzebuję więcej czasu na inne sprawy. - Intrygujące. Uśmiechnął się. - Nie tak bardzo. - Przepraszam, nie chciałam być wścibska. - Po prostu się zainteresowałaś, to miło z twojej strony. Przyniesiono pierwsze danie - zupę-krem z kalafiorów, którą Lizzie spałaszowała, jakby nie jadła od tygodnia. Potem z niemal równym zapałem zajęła się filetem z frytkami, przez co nie mogła za dużo mówić. Już po raz kolejny nie uszło jej uwagi, że Allbeury, który zamówił dobrego burgunda, sam nie http://www.chatkapuchatka.edu.pl/media/ - Clare, nie! Złapała napastniczkę za rękę i wykręciła ją, aż Clare zawyła z bólu. Przez chwilę Lizzie myślała, że wygra, ale nagle Clare się wyrwała, a ona sama zawisła całym ciężąrem na bramce, rozciągając harmonijkę. Prawa noga straciła punkt oparcia i teraz Lizzie trzymała się tylko na rękach. - Clare, na miłość boską, pomóż! - Przecież mówiłam. Właśnie ci pomagam. Clare dźwignęła bramkę do pionu, przytrzaskując palce Lizzie wczepione w harmonijkę. - Jeszcze tylko raz - powiedziała, nie bacząc na krzyk ofiary.

i oburzona zarazem. Przyjrzał się jej olśniewającym zielonym oczom w kształcie migdałów obramowanym czarnymi brwiami i otoczonym długimi czarnymi rzęsami. Skórę miała białą jak mleko, lśniącą od życiodajnej siły, która aż biła z całej jej postaci. Sprawdź Wzięła głęboki oddech, przywołała na twarz słoneczny uśmiech i podniosła się z ławki. - Załatwiłeś wszystko? Minął ją, nie podnosząc nawet wzroku. Maggie osłupiała, a kiedy doszła do siebie, zawrzała gniewem. Gbur. Słyszał ją przecież. Przeszedł o kilka kroków od niej. Prawie się o nią otarł. Nie mógł nie słyszeć. Pchając przed sobą wózek, podeszła do samochodu. Ash siedział już za kierownicą. Na widok Maggie przechylił się i otworzył drzwi od strony pasażera z takim impetem, że trzasnęły ją w kolano. - Wsiadaj - rzucił. Już miała powiedzieć coś, co poszłoby mu w pięty,