zazwyczaj uczestniczył w tym także ojciec. To coś nowego. – Będę w mieście mniej więcej

– Dzięki za drinka. – Hayes odszedł, a Bentz sięgnął po piwo bezalkoholowe. Wyjazd z Kalifornii nie wchodzi w grę. W każdym razie jeszcze nie teraz. Prysznic robi dobrze. Gorąca woda obmywa moje ciało, a ja wspominam to, co się wydarzyło na molo. Zgodnie z moimi przypuszczeniami Bentz połknął przynętę. Cudownie było patrzeć, jak stara się dogonić Jennifer. – Dureń – szepczę. Myję włosy, nakładam szampon, spłukuję. I jeszcze raz. Uśmiecham się na wspomnienie wyrazu udręki na jego twarzy. Idealnie! Zakręcam kran, owijam się ręcznikiem i rozważam następny krok. Boże, cudownie byłoby przyspieszyć bieg wydarzeń. Ale zachowam cierpliwość, myślę, wycierając włosy bawełnianym ręcznikiem. Ciągle bez ubrania pochylam się i suszę włosy suszarką, której monotonny szum zagłusza muzykę wypełniającą pomieszczenie od wielu godzin. Mieszanka artystów z lat osiemdziesiątych – Journey, Bruce Springsteen, Bon Jovi, Pointer Sisters, Madonna, Michael Jackson – śpiewa i śpiewa, przez uchylone okno muzyka wylewa się na zewnątrz. Na pewno słyszą ją sąsiedzi i przechodnie. Wszyscy potwierdzą że to z mojego mieszkania – czyli mam alibi. Mój samochód, stojący na zewnątrz, utwierdzi ich w tym przekonaniu. Zostawienie go było mądrym posunięciem. Wystarczyło pójść na przystanek, złapać autobus, odjechać trochę dalej i stamtąd wsiąść w taksówkę do Santa Monica. I wrócić tak samo. http://www.checinytriathlon.com.pl – Tak. – Bydlę. – Odgarnęła włosy z oczu i spojrzała w okno. – Obie nie żyją. Jak wtedy. – Dokładnie tak samo. – Powiadomiłeś rodzinę? – Tak. Rozmawiałem z rodzicami. – Przypomniał sobie ich niedowierzanie, gdy potwierdziły się ich najgorsze obawy, a potem rozpacz i przerażenie. – Mili ludzie. On jest agentem ubezpieczeniowym, ona nauczycielką. Corrine lekko skinęła głową. Zacisnęła usta, jej oczy zasnuł cień, jakby odczuwała ból ludzi, których nigdy nie widziała. – Pamiętam – szepnęła cicho. – Przyszli do kostnicy, zidentyfikowali ciała... i widać było, że to ich zabija. – Pokręcił głową, otarł pot z czoła. – Zabiło ich, dosłownie. Przypomniał sobie Springerów: Grega w spodniach khaki i koszulce z krótkim rękawem,

zamknęła, drzwi do pokoju Kim, stają otworem, a w ciemnym holu czai się postać. Ktoś, kogo jeszcze przed chwilą tam nie było. – Hej! Co ty sobie... – Słowa zamarły jej na ustach, gdy zobaczyła pas w jego dłoniach. – Boże! Zaczęła wrzeszczeć, ale napastnik błyskawicznie znalazł się przy niej. Zarzucił jej pętlę na szyję i zaciągnął mocno, odcinając dopływ powietrza, tłumiąc krzyk. Sprawdź naprawdę, ale powinniście ściągnąć ekipę ratunkową. Widziałem, jak z molo skacze kobieta. Policjant pokiwał głową. Mierzył Bentza wzrokiem. – Ale pana też trzeba zbadać. – Trzeba dać mi papierosa i zadzwonić do detektywa Jonasa Hayesa z wydziału zabójstw w LAPD. – Ktoś zginął? Bentz pokręcił głową. – Hayes to mój znajomy. – Uśmiechnął się z trudem, gdy chłopak podał mu camela i zapalniczkę. Bentz zapalił papierosa – pierwszego od bardzo, bardzo dawna. Zaciągnął się głęboko, by poczuć dym w płucach. – Kiedyś pracowałem w LAPD. Rozdział 18 Do cholery, Bentz, mam lepsze rzeczy do roboty, niż bawić się w twoją niańkę. – Hayes był wściekły i wcale tego nie ukrywał. To on zaproponował, by się spotkali w barze oddalonym o pół przecznicy od SoCal Inn.