Ale jeśli nie... Jeśli mówił prawdę...

zagadkę. Kolejny sposób, żeby zaimponować organom ścigania swoimi umiejętnościami. – I tu dochodzimy do sprawy komputerów – ciągnął Quincy. – Zdaje się, że do kontaktów z Dannym iks wykorzystał konto Melissy Avalon. Więc po co czyścić szkolne komputery? Korespondencja i ściągane z sieci materiały pokazywałyby tylko, że Danny rozmawiał z nauczycielką. Nawet gdyby treść listów była podejrzana, Melissa Avalon nie żyje, więc nie będzie się bronić. Ale i tym razem nasz zbrodniarz chce podnieść poprzeczkę. Pokazał, na co jest go stać. Dobiera się do szkolnych komputerów. Teraz jestem już pewien, że spece od odzyskiwania danych zawiadomią nas, że wszystko zostało zapisane zerami. Iks ma jak się zdaje, obsesję na punkcie precyzji. – A co z Dannym? – zaoponowała Rainie. – Jeśli dopuszcza się do tajemnicy drugą osobę, rośnie ryzyko. Na razie chłopak się boi, ale wcześniej czy później zacznie mówić. To zupełnie nie ma sensu. Jeśli iks naprawdę chce być nieuchwytny, powinien działać w pojedynkę. – Nie. – Quincy gwałtownie pokręcił głową. – Iks nie życzy sobie pozostać w cieniu. Jaki byłby sens w wymyślaniu tych wszystkich niewiarygodnych komplikacji, gdyby nikt się o nich nie dowiedział? Rainie znieruchomiała. Po twarzach Luke’a i Sandersa widać było, że do członków zespołu operacyjnego powoli dociera prawda. Doszli chyba do tego samego wniosku co Rainie. Wyczytała to w ich rozszerzonych z przerażenia oczach. – Chcesz powiedzieć... chcesz powiedzieć, że morderca chciał, żeby ktoś podziwiał jego http://www.cyklinowaniewarszawa.net.pl/media/ – Co takiego? – Bethel na Alasce przypomniał jej Quincy. – Strzelał Evan Ramsey, ale namówili go dwaj koledzy. Czternastolatkowie. Jeden z nich nauczył nawet Ramseya, jak posługiwać się bronią. To oni zwołali do stołówki pozostałych chłopaków na „przedstawienie”. – Cudownie. – Luke Woodham też prawdopodobnie działał za cudzą namową – ciągnął Quincy. – Zastanawiam się, czy nie stąd pochodzi obsesja Danny’ego na punkcie bystrości. Brzmiało to jak wyuczona formułka. Wypowiadał ją jednak zbyt emocjonalnie. Albo dzieciak próbuje zrekompensować sobie rzeczywiste wątpliwości co do swojej inteligencji, albo jest to przykrywka dla czegoś innego. Czegoś, co jest wciąż zbyt przerażające lub przytłaczające, żeby mógł o tym mówić. Jak zachowywał się po strzelaninie? – Wydawał się nieobecny. Zamknął się w sobie. Płakał trochę, kiedy usłyszał głos matki. Potem zasnął jak niemowlę na tylnym siedzeniu mojego wozu.

- Przepraszam, ale zdążyłam się zastanowić i nie mam zamiaru dziś zginąć. - Rainie wykonała kolejny gest w stronę Kimberly. Dziewczyna skinęła i pobiegła sprawdzić kolejno wszystkie okna. Spoglądała zarówno w dół, jak i w górę. Kiedy zakończyła kontrolę, zostawiła okna otwarte, tak jak to wcześniej zaplanowały. Dała znak, że schody pożarowe są puste i skierowała się do sypialni, by tam dokonać podobnej kontroli. Sprawdź z jego twarzy. - Przepraszam - powiedział natychmiast. - Wybacz mi, Bethie. Często zaczynam mówić, zanim pomyślę. Naprawdę powinienem... - Nie, to przecież normalne pytanie. Poza tym najpierw opowiedziałeś o swoim życiu... - Ale tobie nie jest teraz łatwo. Wiem to i nie powinienem był się narzucać. - Nie... Nie o to chodzi - zaryzykowała. Skinął, oczekując, że będzie mówiła dalej. Robił wrażenie człowieka cierpliwego, a jego niebieskie oczy wydawały się takie szczere. Bethie odkryła, że łatwo jej się z nim rozmawia. O wiele łatwiej, niż się spodziewała. - Zostałam wychowana, żeby być żoną - wyznała. - Żoną w wyższych sferach. Żebym stworzyła piękny dom, wydawała cudowne przyjęcia, i żebym zawsze była uśmiechnięta w towarzystwie męża. I, oczywiście, żebym