- Kochanie? - powtórzyła Hope, gdy znalazł się przy basenie.

— Nie, proszę szanownego pana — oświadczył z prze- konaniem — nasze modele są przystosowane do tego, by przetrwać wszystko. Niedawno widziałem siedmioletniego robota Allied, stary Model 3-S. Trochę pogięty, nadal jed- nak pełen werwy i animuszu. Chciałbym zobaczyć w akcji jeden z tych tanich robotów, jakie wypuszcza Protecto- -Corp. Niech no by tylko spróbował zmierzyć się z t y m tuta j. Z trudem panując nad sobą, Tom zadał kolejne pytanie: — Ale dlaczego? Po co to wszystko? Jaki przyświeca wam cel? Chodzi o rywalizację między robotami? Sprzedawca zawahał się. Niepewnie zaczął znowu wer- tować swój bloczek. — Tak, proszę pana. Chodzi o współzawodnictwo. Świetnie pan to ujął. Konkretnie chodzi nam o w pełni uda- ne współzawodnictwo. Roboty Allied Domestic nie tylko dotrzymują kroku przeciwnikowi, one go unicestwiają. Przez ułamek sekundy Tom w ogóle nie zareagował na słowa sprzedawcy. Zrozumienie przyszło dopiero po chwili. —- Teraz już pojmuję — powiedział. — Innymi słowy, http://www.dentysta-krakow.net.pl Całe szczęście, że nie poprosiła o proch strzelniczy... na razie. - Dobrze, milordzie. Kiedy drzwi się zamknęły, spojrzał na Rose. - A gdybym ci powiedział, że jestem zakochany w kimś innym? Niebieskie oczy się rozszerzyły. - A jesteś? W kim? - W Alexandrze Gallant. Na ładnej twarzy dziewczyny odmalowało się kolejno niedowierzanie, konsternacja i, co ciekawe, rozbawienie. - Jesteś zakochany w mojej guwernantce? - wykrztusiła w końcu. - Tak. Zaczęła się śmiać. - A myślałam, że to ja mam kłopoty.

- A co czujesz do Roberta Ellisa? - Bardzo go lubię. Lecz on jest tylko wicehrabią, ty natomiast hrabią i to dużo bogatszym. - Prawda. A gdybym ci powiedział, że...? Rozległo się pukanie. - O co chodzi? - warknął. Sprawdź sprostował. Na twarzy ciotki odmalowała się uraza. - Tańce i bale to nie wszystko. Moja Rose bardzo lubi historię i sztukę. Hrabia zerknął na kuzynkę z wyraźnym powątpiewaniem. - Doprawdy? - Tak. Gdybyś zadał sobie trud i normalnie z nią porozmawiał, sam byś się przekonał. Dostrzegłszy wyraz oczu Kilcairna, Alexandra zrobiła krok do przodu, zasłaniając panie Delacroix przed jego wzrokiem. - Cóż, skoro już tu jesteśmy i wszyscy lubimy historię, kontynuujmy zwiedzanie. Właśnie miałyśmy przejść do części afrykańskiej, milordzie. - Właśnie zamierzałyście udać się do powozu i wrócić do Balfour House. Gdy Fiona dumnie uniosła brodę, Alexandra rozejrzała się za drogą ucieczki dla siebie i Rose. Tylko tego brakowało, żeby na środku szacownego British Museum doszło do