Cecile wzruszyła ramionami i podała Malindzie następną sukienkę. - W zasadzie nic. Ale czy pamiętasz, jak długo to trwało? Malindę przeszedł dreszcz. - Trzy miesiące - powiedziała Cecile nie czekając na odpowiedź. - Najpierw musiał zamówić części. To trwało kilka tygodni. Części nie pasowały i musiał zamówić następne. Kiedy je zamontował, okazało się, że zepsute jest coś innego i cała sprawa zaczęła się od nowa. Płaciłyście mu za godziny. Przez całą zimę chodziłyście po domu w czterech swetrach. - Jack to nie pan Adderly. - Malinda nie dopuszczała do siebie żadnych wątpliwości. - I Jimmy Johnson też nie. Malinda zaczerwieniła się na samo wspomnienie Jimmy'ego Johnsona. Zdjęła z deski świeżo wyprasowaną sukienkę i podała ją Cecile. - Nie, nie jest Jimmym - odparła poirytowana. - Ale tak samo jak Jimmy nie zasługuje na to, http://www.deskatarasowa.biz.pl Zupełnie nieźle jak na chłopaka, który pracował w barze tylko po to, żeby zarobić na chleb i prąd do swego starego komputera. Wypił łyk piwa, powracając myślami do swojej nowej powieści i jej bohaterów. To właśnie z jej powodu czekał w tym zapyziałym barze na faceta, który wcale nie musiał się tu pokazać. Chciał napisać o byłym zabójcy z CIA, który po zakończeniu służby potrafi już tylko mordować. Luke wiedział, że tacy ludzie istnieją, dlatego poprosił Toma Morrisa, który od wielu lat pracował w Firmie, o informacje. Tom przystał na spotkanie, bo był pod wrażeniem zarówno książek Luke’a, jak i jego hollywoodzkich kontaktów. Na początku Morris zaprzeczał istnieniu płatnych rządowych zabójców, ale kiedy Luke pokazał mu dokumentację dotyczącą zamachów na różnych polityków, w tym samego Fidela Castro, trochę zmiękł.
- Tak, sześcioletnia - odpowiada. Widzi, że Lynn, asystentka mistrza, stoi kilka kroków od nich i najwyraźniej czeka, aż skończą rozmowę. - Do zobaczenia jutro. - Maureen jest w szpitalu, ma zerwane ścięgno - mówi Lynn, kiedy Laura odchodzi. – Jutro będą ją operować. Laura współczuje Maureen, chociaż jej nie zna. Domyśla się, że jest tancerką albo uczennicą Juliena Rousselina. To przykra wiadomość i Laura stara się o niej nie myśleć, nie chcąc popsuć sobie wspaniałego nastroju. Nie przemyka jej nawet przez myśl, że z kłopotów Maureen może wyniknąć coś pozytywnego dla niej, Laury. 12 - Gdzie do tej pory uczyłaś się tańca? - pyta tydzień później Lynn, która przed lekcją siedzi przy drążku obok rozciągającej ścięgna nóg Laury. - U madame Rostovej. - Hm... coś tam o niej słyszałam. Sprawdź dobrym przyjęciem i.., - Przerwała pracę i obejrzała się przez ramię. Richard dostrzegł w jej wzroku rosnący żar. - Powiem wam, że jeśli choć jednej osobie wymknie się niepochlebne słowo na jego temat w obecności jego córki, to... zapamiętajcie, że dziadek nauczył mnie używać strzelby i obdzierać moje zdobycze ze skóry. Richard zdusił śmiech. Gdy znowu wyjrzał przez dziurę, goście chichotali bez przekonania, bo nie byli pewni, czy żartowała, czy mówiła serio. Jak na sygnał podziękowali za kawę, a sklepikarz powiedział, żeby dzwoniła, gdyby czegoś potrzebowała. Laura zamknęła za nimi drzwi, wsunęła blachę do piekarnika i zabrała się za układanie ciasteczek z ostatniej porcji czekoladowego ciasta. Nie znała dziecka, które by nie lubiło