Chyba trafiła na jedno z tajnych spotkań Sinclaira.

Był przystojny, owszem, i przyprawiał ją o szybsze bicie serca, ale to nie powód, żeby za niego wychodzić. Nie wiedziała o nim nic, znała tylko jego fatalną reputację. Rodzice z pewnością nie pragnęli dla niej takiego męża. Z rozpaczą uderzyła pięściami w miękkie poduszki. Jedyna nadzieja w tym, że perspektywa małżeństwa przeraziła markiza tak samo jak ją. Może już wyjechał do Europy albo w nieznane. Zamknęła oczy i nagle przyłapała się na tym, że powoli wodzi palcem po wargach. Zaklęła cicho i zerwała się na równe nogi. Nie poślubia się mężczyzny tylko dlatego, że umie całować. Wychodzi się za mąż, bo wybranek jest mądry, dobry, wyrozumiały i nie oczekuje, że żona będzie tylko haftować i urządzać proszone herbatki. Ona nie należała do takich kobiet. Sinclair wysiadł z faetonu i wszedł po marmurowych schodach do Fontaine House. Długo się zastanawiał, czy złożyć wizytę lordowi Stivetonowi, ale w końcu doszedł do wniosku, że Sin Grafton, którego http://www.dobra-medycyna.edu.pl/media/ Powściągnął uśmiech. Istniała nadzieja, że mając wśród widowni członków rodziny królewskiej, Sophie nie będzie się rozglądać po sali. Przeniósłszy wzrok niżej, zauważył, że grupka młodych mężczyzn zajmujących miejsca pod królewską lożą, na poziomie orkiestry, patrzy w zupełnie innym kierunku niż regent. Szybko się zorientował, że obiekt ich zainteresowania siedzi obok niego. Victoria nie odrywała wzroku od sceny, lekko pochylona do przodu, zasłuchana. Sinclaira ogarnęła wielka ochota, żeby wyciągnąć szpilki z jej czarnych włosów i przesiać przez palce jedwabiste sploty. Kusiły go też jej usta.

- Naprawdę chcesz wiedzieć? Czy to ważne? - Nie chodzi mi o niego, tylko o ciebie - szepnęła, pieszcząc mocną pierś męża. Jego zmysłowe usta wykrzywił półuśmiech. - Zastanawiasz się, co mnie skłoniło do takiej reakcji? -Tak. Sprawdź Uśmiechnął się. Naprawdę, ten jego uśmiech... Amy topniała. - Owszem - potwierdził. - Proszę mówić mi po imieniu. Pierce. Przykucnął i przywołał do siebie dzieci. - Wydawało mi się, że zostawiłem was przed telewizorem - rzekł z wyraźną przyganą w głosie. - Ale film już dawno się skończył! - bronił się jeden z malców. - Już bardzo dawno! - brat pospieszył mu z odsieczą. Mężczyzna zmarszczył czoło, spojrzał na zegarek, a potem na siostrzeńców.