- Spadniesz za chwilę! Złap za moją rękę!

Kurkow ma wrogów, jak wszyscy wybitniejsi ludzie, ze mną włącznie. - Tylko że żaden z tych wrogów nie oskarżał cię nigdy o torturowanie kogoś, przetrzymywanego potajemnie w stróżówce, ani o strzelanie mu w plecy! - Ależ Kurkow sam mi powiedział, że jego kuzynka ma źle w głowie. Takie rzeczy zdarzają się nieraz w wielkich rodach. Pamiętasz chyba, że próbowała siłą wtargnąć do naszego domu? - Westland urwał niepewnie i zasępił się. - Ale może chodziło jej o coś innego... - Oczywiście, papo. Po prostu chciała, żebyś jej wysłuchał. Wszystko jest teraz jasne. Czy ten list wygląda na dzieło wariatki? Nie, został napisany logicznie i całkiem spójnie! Zapewniam cię, że osoba, z którą rozmawiałam, była równie zdrowa na umyśle jak ja czy ty. Spojrzeli na siebie z niewesołymi minami, zmagając się z myślą, że wielokrotnie gościli u siebie mordercę, i to tak przebiegłego, że być może przekupił kogoś ze służby, chcąc ich szpiegować - jeśli oczywiście domysły panny Ward były trafne. Jakoś nie byli dotąd świadomi, że są zależni od całej armii służby, obsługującej ich przez okrągłą dobę. Już samo przypuszczenie, że któryś ze służących mógłby działać przeciwko nim, przerażało ich do głębi. - I chyba dzieje się tu coś jeszcze gorszego! - Parthenia podeszła do biurka i zdmuchnęła świecę. - Jeżeli nie wierzysz temu, co przeczytałeś, to może przekona cię coś, co zobaczysz na własne oczy. Proszę, papo, podejdź do okna. Odsłoniła kotarę. Westland stanął koło córki. http://www.dobra-medycyna.info.pl cenił zemstę niż życie. Zaklął i wyciągnął nóż, jakby zamierzał poderżnąć młodzieńcowi gardło, lecz w tej samej chwili Alec wskazał jej wymownym spojrzeniem buteleczkę witriolu. Natychmiast chlusnęła kwasem w twarz Kozakowi. Zawył, upuścił nóż i wypadł na oślep z chaty. Alec podniósł, upuszczoną przez niego broń i świsnął nią w powietrzu. Kozacy rzucili się ku niemu wszyscy naraz, lecz on wywijał już szablą, trzymaną w prawej ręce, i nożem w lewej. Walcząc z jednym z napastników nie zauważył jednak, że drugi zachodzi go od tyłu. Becky bez chwili wahania wycelowała pistolet w pierś Kozaka i strzeliła. Padł na ziemię z charkotem, a po chwili skonał. - Ty nędzna dziewko! - ryknął Michaił. - Becky, bierz mojego konia i uciekaj! - zawołał Alec. - Nie zostawię cię! - Uciekaj w tej chwili! Gdy jeden z Kozaków wziął ją na cel, Becky wyskoczyła przez

- Naprawdę? Przez moment sądziła, że ją pocałuje, tak blisko siebie znalazły się ich usta, lecz on tylko na nią patrzył. Dotknęła jego twarzy i z bólem zdała sobie sprawę, że aż do tej pory Alec w głębi duszy sądził, iż odrzucała jego ofertę małżeńską, bo zbyt nisko go ceniła. Dzisiejszej nocy, po jej gorliwych staraniach i oświadczeniu, że chce wyjść za mąż z miłości, zrozumiał, że był w błędzie. Gładziła go delikatnie po policzku. Pocałował ją, a potem nagle zaczął tak łaskotać, że z krzykiem i śmiechem uciekła na swoje łóżko. Sprawdź - Jesteś gotowa? Skinęła odważnie głową i podała mu rękę. Pobiegli w deszcz. Rzadko się zdarzało, żeby jakaś dziewczyna tak go frapowała. Pragnął odmiany, nowości, no i znalazł ją. Becky była zadziwiającą mieszaniną odwagi i wrażliwości. Zachwycał go jej brak doświadczenia. Pragnął przełamywać jej opory. Czuł się, jakby uwodził dziewicę, tyle że bez poczucia winy. Jednego był pewien, nikczemnik, który ją uwiódł, zrobiłby lepiej, trzymając się z dala od niego, bo Alec byłby gotów połamać mu żebra. Biegli, trzymając się za ręce. - Nie zmieniłaś zdania? - spytał poprzez strugi ulewy. Pokręciła głową. Niepokoiło go, czy dziewczyna się nie przeziębi, ale szukanie dorożki trwałoby zbyt długo. Znajdowali się już zresztą w okolicach Piccadilly, gdzie wynajmował kawalerski apartament w ekskluzywnym Althorpe House. Rzecz jasna, najatrakcyjniejszy i z najlepszym widokiem. - Tędy - mruknął, prowadząc ją przez dziedziniec. - Już prawie jesteśmy w domu.