Beers śledzi Mary. Mary prawdopodobnie znała Montgomery'ego przez

ka. Twarz miała całą we łzach. Niepewnie wstała z łóżka. Poszła do kuchni. Tam nalała sobie wody do szklanki i wypiła kilka dużych łyków. W mieszkaniu panowała cisza. Trzecia nad ranem, cisza, ciemność, pustka. Jej dłonie drżały. Jej własne ciało wydało jej się obce. Pomyślała, że chciałaby... Chciała, żeby Quincy był przy niej. 3 South Street, Filadelfia Elizabeth Ann Quincy ładnie się starzała. Wychowywano ją w przekonaniu, że kobieta powinna o siebie dbać. Wyskubane brwi, ułożone włosy, nawilżona skóra twarzy. Poza tym zęby dwa razy dziennie czyszczone nitką. Nic bardziej nie postarza kobiety niż bakterie mnożące się wśród dziąseł. Elizabeth robiła to, co jej kazano. Dbała o brwi, układała włosy, nawilżała skórę. Kiedy załatwiała jakieś sprawy, wkładała sukienkę. A tenisówki nosiła tylko na korcie. Była dumna z tego, że zawsze postępowała zgodnie z zasadami. Wychowywała się w bogatej rodzinie zamieszkałej na obrzeżach Pittsburgha. W każdy weekend uprawiała angielski styl jazdy konnej i skoki przez przeszkody. Nim ukończyła osiemnaście lat, potrafiła tańczyć Jezioro łabędzie. http://www.dobra-medycyna.org.pl po pistolet. Rainie chwyciła pierwsze narzędzie, jakie wpadło jej w ręce - metalowe kuchenne krzesło. - Co jest...? - Kimberly, teraz! Kimberly uderzyła Andrewsa łokciem w bok i walnęła stopą. Andrews stracił równowagę, więc instynktownie ją puścił. Usiłował unieść pistolet i wymierzyć. Rainie z całej siły uderzyła go krzesłem w głowę i barki. Zawył, kiedy krzesło i pistolet wyleciały w górę. Zrozumiał, że dał się nabrać na najstarszą ze sztuczek. - Suka! - ryknął. - Kimberly! - Rainie wrzasnęła drugi raz. - Pistolet! - Musiały odzyskać broń. Prędko! 248

do tego wracać, co, Lorraine? Za każdym razem, kiedy wychodzisz na werandę. Za każdym razem, kiedy wznosisz piwem cichy toast za kochasia, którego rozwaliłaś. – Richard, zmieniłam zdanie. – Rainie usiadła na pobliskiej ławce, nie spuszczając z niego oczu. – Jednak powiem ci, co mówię za każdym razem, kiedy wylewam piwo. – Tak? – Autentycznie go zatkało. – Zwracam się do matki. – Jej palce ześlizgnęły się w stronę kostki. Sprawdź żonie Quincy'ego, Bethie, pomyliło się podtrzymywanie życia z samym życiem, więc nie zgodziła się na odłączenie urządzeń. Quincy i Bethie sprzeczali się, w końcu on postanowił odejść od łóżka córki i wrócić do pracy. Decyzja ta jeszcze bardziej odsunęła ich od siebie. - Wreszcie Bethie się zgodziła - wyręczyła go Rainie. Quincy przytaknął. - Nie sądziłem... Dla mnie Mandy nie żyła od ponad roku. Ale nie wiedziałem, że będzie tak ciężko. - W końcu to twoja córka. Nic dziwnego, że jest ci ciężko. - Rainie... - Wydawało się, że chce powiedzieć coś więcej. Przez chwilę poczuł się tak, jakby byli starymi przyjaciółmi. Ale ta chwila minęła, więc tylko pokręcił głową i powiedział: 2 - Następny wypadek 17