¿e oddajac Marli mojego syna, dam w koncu ojcu to, czego

kra¿a wokół lwa, ¿eby uszczknac cos z jego zdobyczy. - Zmarszczył brwi. - Nie, raczej jak osy. Nie mo¿na sie od nich opedzic. Brzecza, robia mnóstwo hałasu, a potem próbuja u¿adlic. - Spojrzał ponuro na brata. - Poradze sobie z Cherise. I z Montgomerym. Wydawało sie, ¿e zakonczył ten temat. Nick uznał, ¿e spełnił swój obowiazek. Rozsiadł sie wygodniej i spojrzał na brata. - Pojechałem na miejsce wypadku - zaczał z innej beczki. Na Aleksie nie zrobiło to wiekszego wra¿enia. - I co tam znalazłes? - Niewiele. Ale nie rozumiem, dlaczego oba samochody przeleciały przez barierki po przeciwnych stronach szosy. Cie¿arówka prawdopodobnie z powodu swojego cie¿aru i predkosci. Była rozpedzona, w koncu jechała w dół... ale mercedes? Jak zdołał przerwac gruby, stalowy pas? - Dobre pytanie. 106 - Widziałem samochód - powiedział Nick. - Trafiłem na policjanta, który bardzo skwapliwie pozwolił mi go obejrzec. - http://www.dobrabudowa.biz.pl/media/ 259 zastanawiała. - Pewnie wszystkie mał¿enstwa prze¿ywaja jakies kryzysy. Raz jest lepiej, raz gorzej. Wiem o tym z własnego doswiadczenia. Twój ojciec... twój ojciec... có¿, kochałam go. Chyba du¿o bardziej ni¿ powinnam. - Przez chwile wydawała sie zatopiona w swoich wspomnieniach, potem podniosła wzrok i spojrzała na Nicka. - Pod wieloma wzgledami jestes do niego bardzo podobny, Nicholas. Zadufany w sobie. Inteligentny. Ale te¿ bardzo sie od niego ró¿nisz. - Wzruszyła ramionami. - Chciałam ci tylko podziekowac za to, ¿e wróciłes. - Zostane tak długo, póki nie skoncze swojej roboty. Potem wyje¿d¿am - przypomniał matce.

własnego serca. - Dziekuje. Nick odwrócił sie, ale Marla nie mogła pozwolic mu odejsc. Nie teraz. Zeszła z hustawki i omijajac kału¿e, ruszyła szybko za nim. - Nick, zaczekaj. Chciałam cie o cos zapytac. Sprawdź powinien pan poinformowac mnie o moich prawach? I pozwolic porozmawiac z moim adwokatem? Tak sie mówi? - To pani pamieta? - Ju¿ mówiłam... pamietam dziwne rzeczy. Mo¿e widziałam taka scene w któryms odcinku filmu... jaki on miał tytuł... - Policjanci z Miami? Crime Story? - Nie wiem... nie pamietam... Policjant spojrzał na nia uwa¿nie bystrymi, inteligentnymi oczyma. - Naprawde chce pani wezwac adwokata? Nie przyszedłem tu, ¿eby pania aresztowac. - Nie mam nic do ukrycia.