Wszystko zepsułaś! Wszystko! – Frustracja i paranoja narastały, aż nagle, chyba dopiero

pewności, jakiej płci był biegacz. Weź się w garść, Bentz, i rozwiąż tę zagadkę, zanim kolejna osoba, z którą rozmawiałeś, okaże się zimnym trupem. Myśl, na miłość boską. Musisz odpowiedzieć na wiele pytań. Patrzył, jak ta osoba skręciła w boczną uliczkę. Może widziała srebrzysty samochód w okolicy? – Halo! – zawołał, ale była zbyt daleko. Nie dogoni jej na piechotę, a nie może za nią pojechać, bo policja, sądząc po wyciu syreny, zjawi się tu najdalej za pół minuty. Na razie o niej zapomnij. Nie zwracał uwagi na głos wewnętrzny. Ciągle marząc o papierosie i drinku, pokusztykał do krawężnika. Dlaczego Lorraine do niego zadzwoniła? Czy naprawdę widziała Jennifer? A może to tylko podpucha? Wpatrywał się w ciemną uliczkę, w której zniknęła biegnąca postać, gdy czerń przecięły policyjne światła i zza rogu wyłonił się wóz patrolowy. Kto zabił Lorraine? Jennifer? W głębi serca wiedział, że śmierć Lorraine wiąże się z morderstwem Shany McIntyre. Obie zginęły z powodu znajomości z jego byłą żoną. Obie zginęły przez niego. Bo z nim rozmawiały. Dławiło go poczucie winy. Czy żyłyby dzisiaj, gdyby do nich nie zadzwonił, http://www.dobre-budownictwo.org.pl/media/ – Człowieku, nie mam pojęcia, o czym mówisz. – Daruj sobie, Valdez. To już koniec. Nagle w oczach chłopaka pojawił się błysk zrozumienia. – Mówię poważnie – dodał Bentz. – Ty? – zapytał, krzywiąc się z niesmakiem. Wreszcie dodał dwa do dwóch i skojarzył nazwisko Bentza. – Mam zaufać tobie? Zabójcy mojego brata? – Radzę ci, bo inaczej zaciągnę cię do więzienia, i to zanim się obejrzysz. – Nie mam ci nic dopowiedzenia. – Świetnie. Załatwimy to na posterunku. – Bentz ciągnął go w stronę samochodu. Pomyślał, że poprosi o pomoc strażnika przy parkingu. Odeszli od Sydney Hall. Chłopak usiłował się wyrwać, szarpał się tak mocno, że Bentz z trudem go zatrzymał. – Słuchaj, nie myśl, że się wymigasz – warknął Bentz. – Ze mną nie ma żartów.

sztucznymi bukietami, gdzieniegdzie wbito w ziemię malutkie amerykańskie flagi teraz wyblakłe od słońca. Ale na ogrodzonym terenie nie było nikogo innego, człowieka ani ducha. No pewnie, że nie. Ona nie żyje, Bentz. Nie żyje. Wiesz o tym. Zidentyfikowałeś ją osobiście, na rany boskie! I nie wierzysz w duchy. Nie zapominaj o tym z łaski swojej, dobrze? Stał tam jeszcze chwilę, usiłując zrozumieć, co się z nim dzieje. Nie wierzył, że traci Sprawdź – To już za długo. – Martinez zdjęła marynarkę z oparcia krzesła. – Dałam już znać, że szukamy jej wozu. Lepiej zachować ostrożność i dmuchać na zimne. – Fakt – mruknął Hayes. Bentz był świadom upływu czasu, każdej bezcennej sekundy, która może oznaczać śmierć O1ivii. – Musimy ją znaleźć. – I znajdziemy – zapewnił Hayes. Bentzowi to nie wystarczało. Był niespokojny, musiał coś robić, a nie tylko czekać. Boże, jeśli O1ivii coś grozi z jego powodu... Zadzwonił do córki i ugięły się pod nim kolana, gdy odebrała. – Cześć, tato, wróciłeś już od domu? – Jeszcze nie. – Boże, Kristi, tak mi przykro. Oddałbym wszystko, żeby być w Luizjanie razem z Olivią. Co ja narobiłem?