Odchyliła lekko głowę, żeby mu się przyjrzeć.

Tempero, jestem pewna, że on się ze mną nie ożeni... ale ja go kocham! Taka jest prawda. Kocham go szaleńczo, dziko, do obłędu. Tak bardzo, że aż nie potrafię logicznie myśleć! Czy może być coś bardziej katastrofalnego, myślała Tempera, niż to, że stało się to właśnie teraz? Nie mogła znieść widoku lady Rothley we łzach zwłaszcza że rzadko ją taką widywała Przemawiając jak do małego dziecka, otarła jej policzki. — Nie wolno ci płakać, bo zrobisz się blada! Na obiedzie będą hrabia i książę. Obaj się tobą zachwycają i uważają za najpiękniejszą kobietę, jaką w życiu spotkali! Nie możesz ich zawieść. Lady Rothley usiadła na łóżku i aż nazbyt energicznie wytarła nos. — A jeśli żaden z nich... nic mi nie zaproponuje? — spytała z goryczą. — Co do propozycji hrabiego, możemy mieć pewność — odparła Tempera z nutą ironii w głosie. — Z tego, co słyszałam, wprost uwielbia flirtować. A kiedy już zostaniesz księżną, nic ci nie przeszkodzi w romansach z nim. http://www.dobry-komin.net.pl/media/ - Chyba nie zdołają dotrzeć w pobliże władcy i jego rodziny? - zapytał. - Nie myślałem o Największym z Wielkich - odpowiedział szef policji. - Więc o kim? - spytał niecierpliwie Edward. Jego najbliższym krewnym był władca. Szef policji uczynił gest pozdrowienia. - Wasza Wysokość - odpowiedział przepraszającym tonem - ryzyko związane z tą sprawą skłoniło mnie do obserwacji apartamentu w Al. Mirahmi. Zauważono młodą kobietę wchodzącą i wychodzącą z apartamentu Waszej Wysokości. Proszę o wybaczenie, ale Wasza Wysokość rozumie, że wymagała tego jego pozycja w rodzinie naszego najdostojniejszego władcy, niech Allach ma go w swojej opiece. Wypowiedziano jeszcze wiele poetycznych ozdobników, ale sens słów szefa policji sprowadzał się do jednego. Widziano Bellę wychodzącą z jego apartamentu. W oczach szefa policji i innych świadków, Bella była dziewczyną Edwarda, a to wystawiało ją na ryzyko zemsty Ara Volturi . Oczywiście jeżeli informacje Mika były prawdziwe. Tak właśnie rozumowali mężczyźni w tym kraju. Nawet gdyby Edward spróbował wyjaśnić splot okoliczności, który doprowadził do obecności Belli w jego apartamencie, to i tak nie zdołałby w pełni przekonać szefa policji. A już z pewnością nie przekonałby Ara. Edward nie przyjął oferowanej mu prostytutki, bo miał kobietę, która z nim mieszkała, wystarczająco dla niego ważną, by wyrządzona jej krzywda stała się dla niego ostrzeżeniem. Tak właśnie rozumował człowiek pokroju Ara, a wszelkie próby zmiany tego sposobu myślenia musiały pozostać bezcelowe. - Ona będzie oczywiście łatwiejszym celem. Bardzo prawdopodobne, że spróbują zabić ją jako ostrzeżenie dla ciebie - wyjaśnił szef policji przepraszającym tonem, w pełni świadomy rozpierającej Edwarda wściekłości. Edward musiał przyznać, że scenariusz przedstawiony przez szefa policji jest aż nadto realny. A to oznaczało... To oznaczało, że dla własnego bezpieczeństwa panna Bella Swan powinna wrócić do swojego kraju i własnego życia w trybie natychmiastowym. Szybko i po cichu, w sposób, który nie wywoła jej sprzeciwu, bo Edward pod żadnym pozorem nie zamierzał mówić jej prawdy. Uznał, że żądna pieniędzy młoda kobieta mogłaby sprzedać tę historię brytyjskim mediom, z ogromną szkodą dla zurańskiej turystyki. Na szczęście Edward miał już pomysł, jak skłonić ją do wyjazdu bez wzbudzania podejrzeń. Tym razem wrócił do apartamentu limuzyną z szoferem, ale wysiadł z niej poza zasięgiem widoku z okien. Zastał Bellę na tarasie, zaczytaną w jednej z jego książek, traktującej o lokalnych zwyczajach. Tak jak za każdym razem, kiedy widział ją po dłużej nieobecności, musiał opanować nagłe bicie serca i chęć wzięcia jej w ramiona. Im prędzej wróci do domu, tym lepiej, zdecydował.

opustoszała. Zerknął na zegarek. - Muszę już iść. - Oczywiście. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął kilka monet, aby zapłacić za nietkniętą kawę obojga. Już wstawał, ale nagle usiadł z powrotem. - I co dalej będzie? - Znaczy, co ja zamierzam? Sprawdź będzie mogła wtedy popełnić samobójstwo, nie mając dostępu do ostrych narzędzi czy tabletek. Ale ta chwila jakoś nie nadchodziła. Imogen chętnie uczestniczyła w sesjach z Zuzanną i Jane Ripon. Odkryła, że pozbawiona wpływu Flic, potrafi o sobie mówić z zadziwiającą swobodą. W końcu wojna była skończona. Przegrały ją, a zarazem wygrały. Groosi powiedziała, że Matthew nawet po zakończonym remoncie nie zamierza już mieszkać w Aethiopii. Ale nie było też wiadome, kiedy Imo i Flic będą mogły wrócić do domu. Flic - może już nigdy. - Co się stało z rysunkami i pasem? - spytała Jane Ripon, kiedy Imogen skończyła je opisywać. - Flic kazała mi się ich pozbyć. Weszła zaraz po tym, jak Izabela mnie nakryła, a potem powiedziała, że mam je wyrzucić gdzieś,