– I co jej powiedziała ta cała doktor Phyllis?

I człowiek z pistoletem osunął się na ziemię... Dzisiaj, po dwunastu latach, Bentz nadal pamiętał tamtą chwilę. Ulga, że uratował partnerowi życie, szybko przerodziła się w przerażenie, gdy się okazało, że pistolet zabawkę trzymał dzieciak, nastolatek. Tego koszmaru Bentz nigdy nie zapomni. – Boże drogi – mruknął, do Montoi i do siebie. – Mieszka w Encino – ciągnął Montoya. – Przekazałem wszystkie informacje Hayesowi, powinien już je dostać. – Dobrze. Dzięki. Yolanda Valdez. Rozłączył się. Hayes ciągle jeszcze rozmawiał przez telefon. Bentz przechadzał się korytarzem i usiłował sobie przypomnieć starszą siostrę Maria Yaldeza. Było troje rodzeństwa, o ile pamiętał. Mario najmłodszy, Yolanda o wiele starsza, kiedy doszło do tragedii, miała około dwudziestu lat. I jeszcze jeden brat... Jak on się nazywał, do cholery? Franco? Frederico? A może... Nie, chwileczkę, tak, Fernando. Ale nie przypominał sobie, by Yolanda była podobna do Jennifer... Nie, to się kupy nie trzyma. Salazar? Nie. Już wtedy była zamężna i nosiła inne nazwisko. Usiłował je sobie przypomnieć, ale nie był w stanie. Więc teraz nazywa się Salazar? Bawił się tym nazwiskiem w myślach, szukał związku. Coś mu się nie zgadzało. Oddzwonił do Montoi, aby się podzielić obawami: – Wydaje mi się, że nosiła inne nazwisko, nie Salazar. Anglosaskie... Johns, coś w tym stylu. Możesz to sprawdzić? http://www.e-medycynaizdrowie.info.pl/media/ powietrze. – Ostatni, który mógłby zrobić coś podobnego, to George St. Araux. Mój ulubieniec. Pamiętacie go? Świr, który obcinał ofiarom palce u rąk i nóg. Jakim cudem wyszedł, zapytacie? Bo jakiś orzeł Temidy zaklina się, że ma świadka, który widział zabójcę, i zezna, że był czarny, nie biały, więc nasz George wyszedł na wolność, a podatnicy zabulą za nowy proces. A George, według pani adwokat, był z nią. Moim zdaniem coś tu śmierdzi, kumacie? – Nie wszyscy mają takie brudne myśli jak ty – żachnęła się Martinez. – Sam powiedziałeś, że to jego adwokat. – I bzyka się z nim, mówię wam. – Ściszył głos: – Niektóre kobiety kręcą te świry, wiecie, co mam na myśli. – Bzyka? Dorośnij wreszcie. Szkoła średnia to już przeszłość. – Martinez nie owijała w bawełnę. – A chciałeś powiedzieć, że... – Och, oczywiście. – Bledsoe posłał jej mordercze spojrzenie, ale Martinez się nie

noc, do świtu, dowodził swojej męskości, podrywając wszystkie dziewczyny, i, dosłownie, pieprząc sobie życie. Na szczęście wziął się w garść, choć przez pewien czas było z nim źle. – No dobra – mruknął niechętnie. – Zobaczę, co da się zrobić. – Być może będę też potrzebował pomocy przy nakazie ekshumacji. – Ekshumacji? Boże drogi, coraz lepiej – jęknął Hayes. ale nie protestował więcej, dopił Sprawdź Ktoś się roześmiał, kilka biurek dalej drukarka wypluła plik kartek. Tnnidad spisywał zeznania długonogiej Murzynki, zapewne świadka w jednej z otwartych spraw. Mieli aż nadto roboty, morderstwo sióstr Springer wywołało poruszenie na posterunku. Takie zbrodnie zawsze przyciągają uwagę mediów i przerażonej opinii publicznej. Dziennikarze nie dawali im spokoju, rzecznik policji był równie zajęty jak detektywi zaangażowani w dochodzenie. A czas mijał, a oni nadal nie mieli żadnego liczącego się tropu. Hayes sięgnął po kubek z resztkami mrożonej herbaty – lód topniał w kubku od lunchu, zapomniany. Wypił spory łyk, poczuł, że papierowy kubek przemięka. Od rana analizował akta sprawy sióstr Caldwell, szukał czegoś, co pominęli dwanaście lat wcześniej. Niczego nie znalazł. Po odejściu Bentza Trinidad dostał nowego partnera – czy raczej partnerkę, Bonitę Unsel, która zdążyła już odejść z wydziału zabójstw. Ona, Trinidad i Bledsoe prowadzili sprawę