Przygładził nieco swoją obcisłą, dżinsową kurteczkę z rękawami trzy-czwarte, po

Wygrałem turniej. Dla ciebie. - Wiedziałam, że ci się uda! - Zróbcie z nim porządek raz na zawsze! - wrzasnął Michaił do Kozaków. - Nie! - krzyknęła Becky i raptownie przystawiła lufę do własnej głowy. - Niech nikt z was nie śmie się ruszyć! Jeśli go choćby palcem tkniecie, pociągnę za cyngiel i nie będziecie mieli zakładniczki! Słowa Becky najwyraźniej odniosły skutek. Nawet Alec wydawał się nimi poruszony. - Precz od niego! - powtórzyła. Kozacy spojrzeli na Michaiła. Kurkow po chwili wahania kazał im się cofnąć. - Odłóż broń, Rebecco! - zażądał, gdy jego ludzie niechętnie odstąpili od Aleca. Zrobili tak wszyscy prócz jednego, szpetnego i brodatego, który najwyraźniej wyżej sobie cenił zemstę niż życie. Zaklął i wyciągnął nóż, jakby zamierzał poderżnąć młodzieńcowi gardło, lecz w tej samej chwili Alec wskazał jej wymownym spojrzeniem buteleczkę witriolu. Natychmiast chlusnęła kwasem w twarz Kozakowi. Zawył, upuścił nóż i wypadł na oślep z chaty. Alec podniósł, upuszczoną przez niego broń i świsnął nią w powietrzu. Kozacy rzucili się ku niemu wszyscy naraz, lecz on wywijał już szablą, trzymaną w prawej ręce, i nożem w lewej. Walcząc z jednym z napastników nie zauważył jednak, że drugi zachodzi go od tyłu. Becky bez chwili wahania wycelowała pistolet w pierś Kozaka i strzeliła. Padł na ziemię z charkotem, a po chwili skonał. http://www.e-projektydomow.com.pl/media/ tygodniami, a ja w dodatku pchnąłem cię ku niemu! Jak mogłem być taki głupi? - Nie martw się, papo, nigdy mi na nim nie zależało. - Naprawdę? - Pozwoliłam mu zalecać się do mnie tylko ze względu na ciebie. - Coś podobnego! - Moje serce od dawna należy do lorda Draxingera. - Co takiego?! Nagle rozległo się kołatanie do drzwi frontowych. - Któż może nas odwiedzać o tej porze? - zdumiała się Parthenia. - Nie wiem. Pójdę sam i zobaczę. - Niech to zrobi kamerdyner! - A może właśnie on nas szpieguje? - upomniał ją cierpko Westland. - W takim razie ja pójdę z tobą. - Nie, Parthenio, zostań tutaj. Już ja się tym zajmę! Parthenia zignorowała słowa ojca i

- Karol – pociągnął nosem. – On mnie nie chce! – wybeczał do słuchawki, znów się rozklejając. – On mnie nie chce, rozumiesz?! - Kto? – zapytał podenerwowany chłopak. Rzadko kiedy jego przyjaciel tak się zachowywał i dzwonił do niego zapłakany. - Książę! Nie chce mnie, bo ma innego! - Za chwilę będę – powiedział szybko, a w telefonie słychać było odgłosy kroków. Sprawdź - Że co? – wydusił dosyć słabo. – To był twój PIERWSZY raz?! Blondyn powoli zwilżył wargi, potakując niepewnie i spoglądając na swojego księcia zaniepokojony. – Głupi jesteś czy jak? Oddajesz pierwszy raz obcemu facetowi, który wyruchał cię jak pierwszego lepszego w kiblu? Krystian zrobił zapobiegawczy krok w tył, bawiąc się nerwowo palcami. Nie lubił, kiedy ktoś na niego krzyczał. - Ale ja wiedziałem, że jesteś wyjątkowy – powiedział cicho, wbijając wzrok w splecione dłonie. – Kocham cię, ten blondyn nie da ci tego, co ja – dodał jeszcze ciszej. Nastała chwila ciszy, po czym Adam westchnął ciężko, wsuwając ręce w kieszenie i odchodząc. Krystian zastanawiał się, czy może za nim nie pobiec. Dał sobie jednak spokój, dziwnie przybity. Zagryzł wargę, żeby się nie rozpłakać z bezsilności, jaka go wypełniała. Co ten cały Filip miał takiego, że Adam był nim zainteresowany?