– Dziękuję, że pozwoliłeś mi zostać.

- Grace... - upomina siostrę Simon. Mała wstydzi się swojej reakcji i postanawia się poprawić. - Ale się nie przejmuj, jemu i tak się... - Grace...! - syczy jej brat. - Ojejku... zdradziłam tajemnicę. - Nic jeszcze nie zdradziłaś - uspokaja ją Laura. Mała patrzy niepewnie to na nią, to na brata. - Nie zdradziła żadnej tajemnicy, prawda? - Laura zwraca się do Simona. - Nie zdradziła. Może inna sześcioletnia dziewczynka dałaby się przekonać, ale nie bystra Grace. - Simon! - Zadziera główkę, patrząc na brata. - Powiedz jej. Chłopak długo kręci głową, a potem się uśmiecha. - No dobrze - odzywa się w końcu. - Mówię Laurze, że mi się podoba. - Powiedz wszystko - dopomina się jego siostra. - Mówię Laurze, że bardzo mi się podoba. Mała jednak wciąż nie jest zadowolona. - Nie o to mi chodziło - rzuca. - Grace, niektóre rzeczy chłopcy mówią dziewczynom w pewnych szczególnych sytuacjach. - Jakich? - Na przykład takich, że nie ma przy tym ich wścibskich sześcioletnich sióstr. - To ja odejdę! - rzuca Grace i biegnie przed siebie. Po kilkunastu metrach zatrzymuje się i odwraca: http://www.e-szambabetonowe.edu.pl nie potrafił znaleźć. 28 JEDNA DLA PIĘCIU Nawet w ciemnościach zauważył, że w całym domu panuje taki sam porządek jak w kuchni. Ani jednej zabawki, o którą mógłby się potknąć w salonie. Żadnej ciężarówki czy roweru w przedpokoju. Zajrzał do łazienki. Żadnych mokrych ręczników na pręcie od prysznica, żadnych ubrań na podłodze. Na moment zapomniał, że przecież szuka synów, i podziwiał kafelki na podłodze. Jego robota. Sam to wszystko stworzył. Nawet nie pamięta, kiedy ostatnio widział podłogę w łazience. Nie jest normalnie, pomyślał. Coś jest nie w porządku.

co w jego mocy, by zechciała podjąć się długoterminowej opieki nad nimi do czasu, gdy dorosną. Lecz choć wiedział, że dziewczyna uwielbia jego dzieci, był pewien, że by odmówiła. Pomimo jej słodyczy i łagodności wyczuwał w niej nieustępliwość i determinację w dążeniu do tego, co dla niej najważniejsze. Ale co z moimi potrzebami? – pomyślał. Zaczynał już powoli Sprawdź – Tak, tak. – Odchrząknął, chcąc jak najszybciej zmienić temat. – Ponieważ całe popołudnie będę siedział w sądzie, to może ustalimy teraz parę spraw, dobrze? – Oczywiście. – Sięgnęła do torebki. Już po chwili miała w ręku notes i długopis. – Słucham? – Mam nadzieję, że zadzwoniłaś do zakonu Kawalerów Maltańskich, żeby potwierdzić moje wystąpienie? Zajrzała do swego notesu. – Tak. Zaprezentuje cię Jay Summers, prezydent zarządu. Wysłałam im zarówno twój życiorys, jak i plan wystąpienia. Masz mówić o swoim programie i roli prokuratora okręgowego w systemie ogólnokrajowym. Pan Summers prosił, żebyś na koniec zostawił dwadzieścia minut na pytania z sali.