bardzo żałował, że nie może jej zlizać.

kredensu. Otworzył się bez trudu; przypominał szafkę w domu. Wszystko było schludnie pooznaczane i Shelby nie była zaskoczona, że powtarzają się tutaj niektóre nazwiska znalezione przez nią w domu. Bingo. Znalazła teczkę doktora Neda Pritcharta i otworzyła ją drżącymi rękami. Folder był cienki, zawierał tylko kilka notatek. Nic szczególnego, może z wyjątkiem tego, że sędzia zapisał jego ostatni adres i datę śmierci. A zatem wiedział, że Pritchart nie żyje, a mimo to pozwolił, żeby Shelby go szukała, zapędzała się w ślepe zaułki i marnowała cenny czas. - Och, tato, padalcu jeden - powiedziała, rozczarowana, chociaż wiedziała, że trochę to niemądre z jej strony. Jej ojciec zawsze był i będzie wielkim manipulantem. Z sobie tylko wiadomych powodów nie chciał, żeby Shelby odnalazła Elizabeth, i stawiał na jej drodze wszelkie możliwe przeszkody. Człowiek, który wypierał się własnej córki z nieprawego łoża, zrobi to samo swojej wnuczce. - A niech cię, tato - szepnęła Shelby i wróciła do dokumentów. Następna była teczka Nevady. Położyła ją sobie na kolanach i oświetlała latarką kolejne strony. Pełno było na nich wpisów, głównie na temat burzliwej młodości Nevady, ale były również inne strony, strony z uwagami natury osobistej. Sędzia Cole nie silił się na powściągliwość i pisał pogardliwie o „chuliganie Metysie”, który już jako dziecko zachowywał się okropnie, a mimo to sędzia później przyjął go do pracy. Na jednej z kartek widniała notatka, że sędzia podejrzewa, iż jego córka jest w ciąży, a ojcem dziecka jest ten „pozbawiony matki sukinsyn Smith”. - No i kto tu jest prawdziwym draniem? - zapytała, zamykając teczkę. Drżącymi palcami dotknęła teczki z własnym imieniem i nazwiskiem. Zerknęła na zegarek. Dziewiąta czterdzieści pięć. Była tu od dwudziestu minut, a każda następna budziła w niej coraz większe zdenerwowanie. Na regale z książkami w rogu tykał budzik. Na http://www.e-szambabetonowe.org.pl/media/ pochylajacego sie nad nia, widziała jego ekstatycznie wykrzywiona twarz. Zdawało jej sie, ¿e czuje jego silne uda miedzy swoimi nogami, ¿e piesci jego posladki, a on wypełnia jej ciało całym soba w odwiecznym rytmie, coraz mocniej, coraz szybciej... jeszcze... jeszcze... Nagle wokół niej zawirował swiat... Nie mo¿e oddychac... nie potrafi myslec... czuła, ¿e całe jej ciało pokrywaja drobne kropelki potu. Jego wargi, o Bo¿e, musi sie odwrócic i pocałowac go wreszcie... musi rozpiac mu spodnie i... Pietro wy¿ej zaskrzypiały jakies drzwi, a po chwili zamkneły z cichym trzaskiem. Nick znieruchomiał.

się ustalić, gdzie mieszka ten tchórz, doktor Pritchart. Na pewno można byłoby zabrać mu licencję - hm, może nawet już ją utracił. Shelby nie kierowała się pragnieniem zemsty, lecz tym, co wiedziała. A więc będziesz musiała zobaczyć się z Nevadą jeszcze raz. No cóż, to nieuniknione. Jest przecież ojcem jej dziecka. Ale czy na pewno? Wzdrygnęła się. Nie wolno jej tak myśleć. Nie będzie myślała w ten sposób. Sprawdź Sędziemu natychmiast zrzedła mina. - Co ty tutaj robisz, u diabła? - powtórzył Nevada. - Zbieram informacje. - Zamachała teczką Marii Ramirez, jakby to był miecz, i cisnęła ją na biurko obok ojcowskiej whisky, a potem spojrzała Nevadzie prosto w oczy. - Elizabeth wychowuje Maria Ramirez. Sędzia się zgarbił. - Maria jest spokrewniona z Lydią. - Pamiętam Marię - odparł Nevada. - Daj temu spokój, Shelby - zaklinał ją sędzia. - Nie mogę. - Podniosła słuchawkę i podsunęła ją ojcu pod nos. - Chcesz zaszczycić ją rozmową czy ja mam to zrobić? - Popełniasz błąd. - Nie sądzę. Pełna determinacji wykręciła znajomy numer do domu Lydii.