zostać w szkole lub pograć na komputerze. Czasami wieczorem Sandy zabierała go na spacer po okolicy. Machali do znajomych. Danny przyglądał się antenom satelitarnym. Czasem ona szła na piechotę, a on pędził na rowerze i popisywał się przed matką jazdą bez trzymanki. Zawsze lubiła te ich wędrówki. Czuła się bezpiecznie, mijając skromne domy ludzi, którzy ciężko pracowali i dobrze znali się nawzajem. Dziś Sandy nie zdobyła się na odwagę, żeby wyjść po gazetę. Bała się spojrzeń sąsiadów. I nie wiedziała, co bardziej może ją zranić – złość czy litość w ich oczach. Została w kuchni, ofiara aresztu domowego. Wyszorowała wszystkie meble na wysoki połysk. Potem wzięła się za podłogę, cały czas udając, że to zwykły ranek, że życie nie skończyło się dwa dni temu. Punktualnie o siódmej zadzwoniła do zakładu poprawczego. Minęło czterdzieści osiem godzin od ostatniej rozmowy z Dannym. Sandy rozpaczliwie pragnęła zobaczyć syna. Czy on się boi? Czy rozumie, co się z nim dzieje? Tęskni za nią, woła ją przez sen? A jeśli ma koszmary? Jeśli nie odżywiają go tam dobrze? A może nie dostał porządnej pościeli? Na litość boską, przecież ona jest jego matką i musi z nim być! Dyrektor zakładu poprawczego, pan Gregory, uprzejmie, lecz stanowczo poinformował ją, że Danny nie godzi się na spotkanie z matką. Wcześnie rano dyrektor znalazł chłopca w stołówce i wspomniał mu o wizycie rodziców. Danny tak się zdenerwował, że ktoś z personelu musiał odprowadzić go do jego pokoju. Najwidoczniej chłopak jest w zbyt dużym szoku, żeby stanąć twarzą w twarz ze swoimi http://www.ebadaniapsychologiczne.edu.pl Tak jak robiłeś to wcześniej. - Twój ojciec wynajmuje nowa ekipę budowlaną? - Quincy starał się rozluźnić dłoń zaciśniętą na słuchawce i wziąć głęboki oddech. W zeszłym roku teść rozbudowywał dom. Kazał swojej jedynej córce zadzwonić do byłego męża i prosić o sprawdzenie całej ekipy budowlanej. Były teść uwa¬ żał, że Quincy powinien zrobić chociaż tyle. - Nazywa się Shandling. Tristan Shandling. Quincy znalazł kawałek papieru i zanotował nazwisko. Serce wreszcie zaczęło bić trochę spokojniej. Poczuł, że znów jest sobą, a nie wściekłą bestią, szarpiącą się na łańcuchu. Na automatycznej sekretarce wciąż palił się czerwony licznik. Pięćdziesiąt sześć wiadomości. Ale poradzi sobie z tym, tak samo, jak radził sobie ze wszystkim w przeszłości. Wszystko w swoim czasie.
do pracy wcześniej niż w południe. A ja... Jeśli chodzi o mnie, godziny nie mają już znaczenia. Rainie pomyślała, że wyczuła nutkę goryczy. Między Kopciuszkiem a Księciem nie wszystko się dobrze układało. - Do której grali państwo w karty? - Do wpół do trzeciej. Sprawdź - Co robi Tristan Shandling? On identyfikuje osobę, której ofiara prag¬ nie bardziej niż czegokolwiek innego na świecie. A potem staje się osobą. Ja od piętnastu lat żyję bez rodziny. Jak sama powiedziałaś: bez 178 ciotek, wujków, braci i sióstr. Oznacza to samotność, której inni nie rozumieją. - Rainie, przecież nie wiesz, czy to jest podstęp. - Pomyśl, kiedy to się wydarzyło. - Nie lubisz zbiegów okoliczności, ale to nie znaczy, że one się nie zdarzają. - Fakt, że coś chodzi jak kaczka i gada jak kaczka, nie oznacza, że to nie jest Tristan Shandling w przebraniu! - Rainie opadła na kanapę i z całej siły uderzyła poduszkę. - Ty się boisz - powiedziała łagodnie Kimberly. - Nie rób mi psychoanalizy!