o tym, jak wspaniale wygląda w tej niebieskiej koszuli, jak przyjemnie pachnie i jak miło brzmi jego głos. Opisywał jej swój rodzinny dom, a ona czuła się niemal tak, jakby sama się tu wychowała. Wdowiec z dwójką dzieci, upomniała się w duchu. Odpada pod każdym względem. Nawet jeśli jest wspaniały. R S Nagle na piętrze, gdzieś niedaleko, rozległ się tupot małych nóżek i roześmiane dziecięce głosy. Jakby sprowokowała je swymi myślami. Federico spochmurniał. Pia domyśliła się, że dzieciom nie wolno się bawić na korytarzu. Federico nie przyśpieszył kroku. - To moi synowie, Arturo i Paolo - powiedział spokojnie. - Chyba będziesz miała sposobność ich poznać. - Sądząc po głosach, dobrze się bawią. - Na to wygląda - odparł książę ze spokojem. Jednak jego posępna mina nie wróżyła niczego dobrego. Pia za nic nie chciałaby teraz znaleźć się na miejscu niani chłopców. http://www.edomkidrewniane.net.pl Sebastian właściwie nie wiedział, o co chodziło Colinowi. On sam nie miał nikogo, kto wymagałby opieki. Jego rodzice nie żyli, nie miał też rodzeństwa, żony ani dzieci. Ale jego profesja polegała na opiekowaniu się innymi. Chodziło przede wszystkim o to, żeby zachować podopiecznych przy życiu, a także uchronić ich portfele przed kradzieżą. To nie miało jednak nic wspólnego z przyjaźnią. Colin chyba przeczuwał, że umrze młodo, a żona i dzieci będą musiały radzić sobie bez niego. Ale gdy Sebastian składał tę obietnicę, nie przypuszczał, że kiedykolwiek będzie musiał jej dotrzymać. – Co mam powiedzieć panu Rabedeneirze? – zapytał Charger. Darren Mowery... Sebastian znów nasunął kapelusz na oczy.
emocje. - Bardzo cię lubię, Amy. Naprawdę. Ogarnęła ją panika. Serce zabiło szybciej. - Jesteś niesamowitą dziewczyną. Piękną i... Zamruczała coś pod nosem. Pierce urwał na chwilę. Jej sceptycyzm chyba zbił go z tropu. Sprawdź Roześmiała się i pocałowała go. – A ja tak. – Sidney? – zapytał niepewnie. – Tak, Jack. Wyjdę za ciebie. – Niech to wszyscy diabli, Plato, wylądujesz za to w piekle! – warknął Sebastian dwa dni później, gdy już wrócili do Wyomingu. Stali w miejscu, gdzie kiedyś znajdowała się jego chata. – Zrównałeś mój dom z ziemią! – To nie ja. Ja tu jestem szefem. Takie rzeczy zlecam pracownikom. – Dawaj nazwisko. – Obiecałem pełną dyskrecję. Inaczej nikt by nie tknął tej twojej psiej budy.