spotkały.

Juliannie dotykać jej ani brać na ręce. Wolała nie ryzykować. W połowie drugiego dnia stwierdziła, że z powodu dziecka podróż wydłuży im się o kolejne dwadzieścia cztery godziny. Emma miała już dosyć siedzenia w foteliku. Zrobiła się grymaśna i nieprzyjemna. – Musimy zrobić postój – powiedziała Kate, potrząsając przed nosem Emmy jej ulubioną grzechotką. Dziewczynka, zamiast wyciągnąć do niej rączki, wykrzywiła buzię w podkówkę i odwróciła główkę. Kate dostrzegła wzrok Luke’a we lusterku wstecznym. – Wszystko już jej się znudziło. Jeśli nie pozwolimy jej trochę odpocząć, będzie bez przerwy płakać. Emma jakby tylko czekała na to hasło. Najpierw wydała z siebie cienki pisk, a ten przeszedł powoli w donośne zawodzenie. Kate zaczęła miarowo poruszać fotelikiem i śpiewać, żeby ją uspokoić. Zajęło to trochę czasu, ale przyniosło pożądane rezultaty. Płacz Emmy przeszedł w cichutkie jęki. Kate włożyła jej smoczek do buzi. – Jak ty to robisz? – spytała zdziwiona Julianna. – Jak możesz z nią wytrzymać, kiedy tak wrzeszczy? – Wystarczy mocno kochać – odparła Kate. – No i jestem jej matką. http://www.fizjoterapia-bydgoszcz.pl to być nikt z rodziny ani z przyjaciół z Mandeville i Nowego Orleanu, bo John sprawdzi ich jako pierwszych. Zjechała na pobocze i spojrzała na tablicę z nazwą najbliższego miasta. Dopiero teraz zrozumiała, gdzie się znajduje. Houston. Jasne, Luke! Nie utrzymywała z nim kontaktów od tak dawna, że John Powers nigdy nie wpadnie na to, by mogła schronić się właśnie u niego. Będą tu bezpieczne. Z ust Kate wydobyło się westchnienie ulgi. Luke na pewno pozwoli jej zostać na noc. Nie znienawidził jej chyba aż tak bardzo? Skręciła w najbliższy zjazd z autostrady i skierowała się na pierwszą napotkaną stację benzynową. Zaparkowała przy dystrybutorze i otworzyła

nawet nie czując, że szczęka zębami. Wszedł po schodach, usłyszała nad głową jego kroki, a potem trzask zamykanych drzwi. Ten dźwięk sprawił, że odzyskała zdolność poruszania się. Pobiegła do pokoju Emmy. Dziewczynka spała, a jej pierś unosiła się miarowo w górę i w dół. Mamrocząc pod nosem modlitwę dziękczynną, pospieszyła do drzwi Sprawdź Jej matka też nie żyje. Nie! Zakryła uszy dłońmi, jakby mogła zagłuszyć w ten sposób swoje myśli. To nieprawda! Mama na pewno świetnie się miewa. Pewnie zdecydowała się na rejs luksusowym jachtem tego Araba, którego poznała tuż przed wyjazdem córki. To prawda, że za nim nie przepadała, ale był tak bardzo bogaty, że mógł ją do siebie przekonać. Takie historie zdarzały się już wcześniej. Otarła łzy z policzków. Tak, matka na pewno zerwała z Billym i zdecydowała się na arabskiego milionera. Pewnie pływa gdzieś po egzotycznych morzach. To dlatego zrezygnowała z telefonu. A Clark Russell po prostu przeszedł na emeryturę. Tak jak powiedział jej ten mężczyzna. To wszystko ma jakiś sens. A w każdym razie większy niż przypuszczenie,