- Kłamiesz - stwierdził spokojnie. Podniósł ją i postawił przed sobą. - Kłamstwo to druga natura twojej płci, prawda?

- Z okna. Jak on się czuje? 286 - Powinien zostać w domu i leżeć w łóżku, ale znasz go... - Woli pracę w ogrodzie. - Poradziłam mu, żeby zajął się czymś pod dachem... Zdaje się, że naprawia w warsztacie jedno z krzeseł z jadalni. Mogłabyś, kiedy wyjdę, mieć oko na Imo? Ona wciąż śpi. I może zapytasz później Johna, czy nie ma ochoty na kanapkę? - Oczywiście, Groosi. - Flic znów podniosła szczotkę do włosów. - I przypilnuję, żeby się nie przepracował. - Dobra dziewczynka! Matthew składał relację dość gładko, dziwiąc się sam, że potrafi mówić tak spójnie i niemal rzeczowo o swoim narastającym koszmarze. - To wszystko? - spytał Hughes, kiedy jego klient skończył. - Mało panu jeszcze? - No nie, wystarczy. - Prawnik odchylił się na swym obrotowym krześle. - Potrafię sobie wyobrazić, jaki to dla pana ogromny stres. Matthew nie odpowiedział. - Oczywiście, mogło być znacznie gorzej. http://www.gabryjaczyk.com.pl/media/ pasierbic nieco złagodniały - głównie dzięki współczuciu i świadomości ogromu ich straty. Ale prawdą było także to, że odkąd koroner zanegował wersję samobójstwa, życie w Aethiopii stało się nieco łatwiejsze - przynajmniej dla niego - gdyż Flic i Imogen przestały mu dokuczać. Uznał, że ciągle jeszcze są pod wpływem szoku i tak wielkiego bólu, że chwilowo czas się dla nich zatrzymał. - Odłóżmy na bok uprzejmości - powiedziała Sylwia. - Wiem, jak bardzo kochałeś moją córkę, ale w pełni zrozumiem, jeśli zdecydujesz się wyjechać. Matthew popatrzył na nią badawczo. - Chcesz tego? - Skądże znowu - zapewniła go pośpiesznie. - To musi być twoja własna decyzja. Po pierwsze, jako mąż Karo masz swoje prawa.

obrazowi z Galerii Narodowej. To dziwne... Zadziwiające, dlaczego książę kazał powiesić tu ten obraz, pomyślała Tempera. Odwróciła się, by popatrzeć jeszcze na van Eycka, i zdecydowała, że właśnie o nim opowie lady Alaine. Postara się nauczyć ją zwrotów stosowanych do wyrażenia podziwu. Sprawdź - Tu mieszkam - poinformował ją krótko, skręcając w wąską uliczkę i wjeżdżając do podziemnego garażu. Po blasku rozświetlonej słońcem ulicy oczy Jodie musiały się przyzwyczaić do półmroku. Lorenzo wspomniał już wcześniej, że mieszka we Florencji, ale nie mówił, gdzie zamieszkają po ślubie. Gdyby mogła wybierać, zdecydowanie wolałaby Florencję niż mroczne Castillo. Podeszli do drzwi, za którymi były schody wiodące do obszernego holu. Ścianę nad drzwiami wejściowymi zdobiła biała broń, podobnie jak mur nad kominkiem w holu Castillo. - Chodź, winda jest tam. Mój apartament zajmuje dwa ostatnie piętra palazzo. Wybrałem go ze względu na widok, chociaż babka wolała parter. Nie lubiła jeździć windą. - Palazzo? - powtórzyła pytająco. - Czy to znaczy, że cały ten budynek...? - Zamieszkiwała niegdyś nasza rodzina? Tak. Palazzo zostało zbudowane dla Dziesiątego Księcia, który prowadził tu, we Florencji, rozległe interesy. Za życia mojego ojca popadło w ruinę, podobnie jak Castillo. Kiedy je odziedziczyłem, miałem do wyboru albo je sprzedać, albo odrestaurować i spowodować, żeby zaczęło na siebie zarabiać. Podzielenie na apartamenty okazało się najlepszym pomysłem. - Więc to tu będziemy mieszkać? - zapytała, kiedy wyszli z windy, i podążyła za nim po eleganckiej, marmurowej posadzce. Lorenzo zatrzymał się przed ciężkimi, misternie rzeźbionymi, drewnianymi drzwiami. - Tak, czasami będziemy tu mieszkać - przerwał, by otworzyć przed nią drzwi. Za drzwiami był następny hol, długi, prostokątny, wysoki na dwa piętra, z biegnącą naokoło górnej kondygnacji galerią. Sufit, malowany w sceny z mitologii, był nakryty kopułą, a ściany zawieszone obrazami. - Moja rodzina była kiedyś znanym mecenasem sztuk pięknych. Jedenasty Książę lubił podejmować angielskich gości, którzy odwiedzali Florencję w siedemnastym i osiemnastym wieku. Utrzymywał tu cały dwór, a salony jego kochanki cieszyły się zasłużoną sławą. - Salony jego kochanki? - powtórzyła Jodie, niepewna, czy dobrze zrozumiała. - Jedenasty Książę był swojego rodzaju buntownikiem. Większość czasu spędzał we Florencji i prowadził dom wspólnie ze swoją kochanką, a jego żona i dzieci mieszkały w willi poza miastem. Był miłośnikiem piękna w każdej postaci. Wywołał ogromny skandal w mieście, zamawiając serię portretów swojej kochanki, gotowej na przyjęcie go w różnych miłosnych pozach. Chodzą słuchy, że w trosce o oddanie doskonałych linii jej ciała szkice do poszczególnych obrazów były sporządzane, kiedy książę i jego ukochana uprawiali seks. W ostatecznym kształcie na obrazach pozostała jedynie kobieta oczekująca na swojego kochanka.