Uśmiechnęła się.

– Nic mi nie jest – powiedziała już nieco pewniej. – Miałam tu kogoś spotkać, ale się z nim minęłam. To wszystko. Winda stanęła i wyszli do holu. Kate zaczęła się rozpaczliwie rozglądać za Lukiem. Nigdzie go nie było. Czując mrowienie na karku, skierowała się do wyjścia. Stanęła na środku chodnika, nie bardzo wiedząc, co robić. Poczuła, jak kręci jej się w głowie. Czyżby coś się stało Luke’owi? Może John go wyśledził...? Pomachała ręką do przejeżdżającej taksówki. Samochód zatrzymał się z piskiem opon, omal nie powodując wypadku. Już chciała do niego wsiąść, kiedy usłyszała za sobą jakieś hałasy. – Kate, zaczekaj! Odwróciła się. Luke wypadł z budynku. Podbiegła do niego. – O Boże, jak dobrze, że jesteś! – Rzuciła mu się w ramiona. – Przyjechałam najszybciej, jak tylko mogłam. Bardzo się zaniepokoiłam, kiedy... – To nie ja dzwoniłem, Kate. – Nie rozumiem... – bąknęła, chociaż nie było to do końca prawdą. http://www.gim2sl.edu.pl PIERWSZY Kate postanowiła, że będzie najlepiej, jeśli od razu pozna nowych bywalców ,,Uncommon Bean’’. Zaczęła od Rambo, jak go nazywał Blake. Z przykrością musiała stwierdzić, że jej pracownicy nic a nic nie przesadzili. Rambo rzeczywiście był nieprzyjemny i zimny jak lodowa skała. Kate podeszła do niego i przedstawiła się jako właścicielka kawiarni, chcąc się dowiedzieć, jak się nazywa i co robi w miasteczku. Na próżno. Facet od razu wyjaśnił, że zapłacił kupę szmalu za jej nędzną kawę i wobec tego chciałaby ją wypić w spokoju. Spełniła jego żądanie, czując coraz większy niepokój. Po jakie licho tu przychodzi, skoro zupełnie nie pasuje do małego, przyjaznego wnętrza? Trzeciego dnia w kawiarni pojawił się fan Jerry’ego Garcii, co było

na pewno nie z matką. Po trzecim dzwonku włączyła się automatyczna sekretarka, informując, że numer abonenta został wyłączony. Słuchawka sama wypadła jej z ręki. Julianna jak podcięta osunęła się na kolana. To niemożliwe, pomyślała. Pewnie się pomyliłam przy wybieraniu Sprawdź dochodził do siebie. Dobrze, najpierw kara, a potem będzie tak jak kiedyś. A nawet lepiej. Tym razem jednak nie będzie tak gwałtowny, jak poprzednio. Pobawi się z nią w kotka i myszkę. Zniszczy ten mały, bezpieczny światek, który sobie stworzyła. Lecz najpierw niespodzianka. Podszedł do łóżka i odsłonił prześcieradło. Przyklęknął na nim, rozpiął spodnie i wziął penisa w rękę. Przymknąwszy oczy, rozpoczął miarowe ruchy, przypominając sobie gładką niczym jedwab skórę, piersi, łono porośnięte delikatnymi włoskami. Taka była Julianna. Onanizował się coraz szybciej, aż wreszcie wydał głuchy jęk. Nasienie wytrysnęło wprost na biel prześcieradła. Zapiął rozporek i wyjął nóż sprężynowy. Otworzył go ze świstem i