– Czy Freya zrobiła już kiedyś coś podobnego?

Za jego plecami rozległ się sygnał nadchodzącej elektronicznie wiadomości, po chwili zaszemrał faks, ale Richard nie zwrócił na to uwagi. Wpatrywał się w niekończący się pas plaży. Małe ślady znaczyły piasek w pobliżu drogi. To Laura tamtędy przeszła. Czy będzie zabierała Kelly na spacery, czy będą razem zbierać muszelki? Czy Kelly się tutaj spodoba? Czy polubi swój pokój, zabawki? Czy też może będzie przytłoczona i przestraszona? Te pytania dudniły mu w głowie. Nie miał pojęcia o wychowywaniu czteroletniej dziewczynki. Lecz tylko Kelly mu została. Będzie się starał ze wszystkich sił. Da jej wszystko, co możliwe. Poza sobą samym, przypomniał mu wewnętrzny głos. Ogarnęło go poczucie winy. A jeśli to nie wystarczy? Jeśli i tak przestraszy córkę? Nie wątpił, że Laura doskonale sobie z nią poradzi. Kelly ją polubi, zwłaszcza że ostatnio przechodziła z rąk do rąk. Zarówno on, jak i Andrea nie mieli rodziny. Do licha, o śmierci żony poinformował go umundurowany policjant, a pięć dni później od prawnika, wykonawcy testamentu Andrei, dowiedział się o istnieniu dziecka. Za jego pozwoleniem Katherine Davenport http://www.grossglockner.com.pl/media/ wspominasz? – Raczej kogoś. Dawnego kumpla. – Wzięła zaproszenie do ręki i podała je Marilyn. – Ma tutaj przyjechać i chętnie bym się z nim spotkała. – Znasz Luke’a Dallasa? Tego Luke’a Dallasa?! – Marilyn pokręciła głową, patrząc na jego zdjęcie. – Jest wspaniały! – Studiowaliśmy razem w Tulane. Z Richardem. Byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Najlepszymi. Marilyn zwróciła jej zaproszenie. – Więc w czym problem? – Pokłóciliśmy się tuż przed końcem studiów i od tego czasu się nie widzieliśmy – westchnęła Kate. – Nie wiem, czy to dlatego, że w moim życiu tak wiele się zmieniło, ale chciałabym to naprawić. – No to akurat jest okazja.

- Też się kiedyś wywróciłaś? - Żeby to raz! - Kiedy robiłaś piruet? - dopytuje się Grace, wycierając piąstkami łzy. - To, co widziałaś, nie nazywamy piruetem, tylko tour - prostuje Laura. - Piruety w zasadzie kręci się na lodzie, a w balecie na takie obroty najczęściej mówi się tours. - Naucz mnie, jak się je robi. Na buzi małej wyraźnie widać zainteresowanie. Przez kilka godzin spędzonych z Grace Laura jeszcze ani razu nie widziała, by jej spojrzenie było tak ożywione jak teraz. Dostrzega w tym dla siebie pewną szansę. Sprawdź -W takim razie zapomnij o naszym wyjeździe. -Lauro, musisz przedostać się w głąb lądu. -Nie, Richardzie. Nigdzie bez ciebie nie jadę. -Jestem dużym chłopcem. Omiotła go wzrokiem od stóp do głów. -Wiem. - Jej wargi drgnęły. - Ale i tak nie pojadę. -Do licha, jeśli ci mówię, że pojedziesz, to pojedziesz! Skrzyżowała ręce na piersi. -Zmuś mnie. -Do cholery, Lauro, czy ty sobie nie zdajesz sprawy z niebezpieczeństwa? -Nie klnij, Blackthorne. Jeśli ja i Kelly mamy wyjechać, to ty i Dewey też. -Pewnie, już jedziemy. - Sięgnął po telefon i wykręcił numer.