życie, muzyka nadawana przez MTV nie zawładnęła jeszcze

łokciach? Powiodła wzrokiem dookoła. Próbowała go sobie tutaj wyobrazić. Czy czuł się dobrze w otoczeniu książek? Czy one właśnie stały się jego jedynymi, poza Deweyem, kompanami? Ogarnęła ją fala współczucia, ale starała się z nią walczyć. Podeszła do półek. Przesunęła palcem po grzbietach, wyciągnęła jedną książkę, zajrzała na stronę tytułową, po czym odłożyła ją z powrotem. Przeszła do biurka, opadła na skórzany fotel i podciągnęła nogi. Czy czytał tutaj każdej nocy? Czy ukradła mu tę wolność samą swoją obecnością w domu? Czy nigdy nie dołączy do niej i do Kelly? Laura znała się na dzieciach. Jego córka nie pogodzi się z takim stanem rzeczy. Z przerażeniem myślała o chwili, gdy Kelly poprosi, żeby ją zaprowadzić do tatusia. On może być odludkiem, ale nie należy oczekiwać od tej małej dziewczynki, że to zrozumie. Laura obiecała sobie w duchu, że nie wyjedzie z tego zamku, póki nie będzie pewna, że Richard ułoży sobie jakoś kontakty z córką. Zamarła, gdy jej wzrok padł na stojące na biurku zdjęcia. Opuściła nogi na ziemię i wychyliła się do przodu, żeby je http://www.grzejnikidekoracyjne.biz.pl/media/ uszu. Biedni chłopcy. Nie zniosłaby ich płaczu. I to wszystko przez nią. Siedziała tak chyba wieczność - z łokciami wspartymi o kolana, rękami przy uszach, z zamkniętymi oczami. I nic nie słyszała. Ani podniesionego głosu, ani płaczu. Powoli zwalniała ucisk dłoni. To bez sensu, powiedziała sama do siebie i zerwała się na równe nogi. Trzeba się czymś zająć, żeby nie nasłuchiwać wciąż odgłosów z głębi domu. Podciągnęła rękawy i zabrała się do zmywania sterty brudnych naczyń. Po chwili zorientowała się, że choć jej ręce są zajęte, to uszy nie. Nadal nasłuchiwała. Zaczęła więc nucić.

- Przepraszam, zrzuciłem je niechcący. Wiedząc, co zawierają koperty, Jack zrozumiał wyraz jej twarzy. Malinda schowała listy do segregatora i na jej twarz powrócił uśmiech. - Proszę mi powiedzieć, jaki jest cel pańskiej wizyty? Sprawdź Uśmiechnął się chłopięco, wyraźnie zadowolony, że wrócił do domu. – Mam tylko nadzieję, że ta bajka nie będzie zbyt długa, ponieważ jestem głodny – rzucił przez ramię, wychodząc z łazienki. Gdy dzieci usnęły, Theo i Lily zjedli kolację, a potem jak zwykle usiedli w salonie naprzeciwko siebie przy kawie. – Wygodnie ci było w gościnnym pokoju? – zagadnął. – Naturalnie, czułam się tu doskonale – zapewniła go. – Więc po co to zmieniać? – rzekł lekkim tonem. – Nocowanie tutaj oszczędzi ci konieczności jechania dwa razy dziennie przez całe miasto. – Wypił łyk kawy. – Dzieciaki też z pewnością by się ucieszyły. Przyjrzał się jej. Pomimo zmęczenia trzydniową nieustanną