że skoro nie ma męża i dzieci, to jej życie jest puste. – Wcale tak nie myślę! – Oczywiście, że tak myślisz. Wszyscy ludzie tak myślą. – Uśmiechnęła się. – Zachowuj się tak, jakby nigdy nic się nie stało. Daj jej szansę, żeby mogła się z tego otrząsnąć. – Prawie się na mnie rzuciła –westchnął Jack. – Chyba nie chcesz powiedzieć, że żadna mężatka nigdy nie próbowała cię sprowokować? – No cóż... – Daj spokój, Jack. Skoro Barbara szaleje za tobą, będąc panną, to zachowywałaby się tak samo jako mężatka. Jack powściągnął uśmiech. Sidney była wykształcona i wyrafinowana, ale potrafiła mówić celnie i ostro. – Nie powiedziałem, że ona za mną szaleje. – Właśnie o tym mówię – stwierdziła Sidney z przekonaniem. – Jak na osobę, która przez całe życie występuje publicznie, bywasz bardzo tępy, gdy próbujesz zrozumieć ludzkie reakcje. Jack, ta kobieta próbowała cię poderwać. Od śmierci Colina minęły już trzy lata, od śmierci Eleanor pięć. Dopiero niedawno znów zacząłeś spotykać się z kobietami. Uważam, że jej działanie http://www.guzmet.com.pl czeka. Nie będzie przeciągać tego ani sekundy dłużej. -Pierce, ja tak bardzo cię. kocham... - jej głos nabrzmiały uczuciem łamał się niebezpiecznie - że aż boli mnie serce. Odszukał jej usta. I wszystkie argumenty o tym, że tak bardzo się różnią, nagle przestały być ważne. Będzie go kochać w nieskończoność. EPILOG Nie ma to jak wiosna w Paryżu! No, chyba że wiosna na francuskiej Riwierze. Choćby Amy bardzo się starała, nie mogłaby
- Dobranoc, Crispinie. Gdy wrócił do Grafton House, domownicy już spali, więc ruszył przez ciemny hol do dawnego gabinetu Thomasa. Powoli opadł na fotel stojący za mahoniowym biurkiem. Gdy wczesnym wieczorem, przy zapalonych wszystkich lampach, morderca Sprawdź też mogła stać się celem ataku. Chwilę po tym, jak obie damy weszły do domu, faeton opuścił podjazd i ruszył Brook Street w jego stronę. Gdy Roman oddał mu wodze i przeniósł się na wąską ławkę w tyle pojazdu, Sinclair cmoknął na konie i popędził ulicą. - No i co? - zapytał, kiedy skręcili za róg. - Możliwe, że nie całkiem oszalałeś - burknął służący. - Nadal uważam, że głupio robisz, ale ona jest... - Urocza - dokończył Sin z lekkim uśmiechem. - Za dobra dla takiego drania, za jakiego uchodzisz. Właśnie to zamierzałem powiedzieć. - A ty za dużo gadasz jak na lokaja czy za kogo