do niskiej szklanki. - Posłuchaj, Nevada Smith pracował dla mnie, wiesz o tym, a ja go nie wyrzuciłem, prawda?

Ten jeden raz mu uwierzyła. Przyjechała tu przepełniona szlachetnością i determinacją, by odszukać swoje dziecko. To się nie zmieniło. Ale teraz czuła, że ktoś nią manipuluje i, tak jak powiedział ojciec, robi z niej idiotkę. Niechcący wpadła w pułapkę starannie przygotowaną przez kogoś, kto miał własne cele. Postanowiła nie dać się tak łatwo! Wyprostowała się, była mokra od potu. Znajdzie sposób, żeby się jakoś wydostać z sideł. Bez względu na wszystko, raz na zawsze zostawi za sobą Bad Luck w Teksasie. I tym razem, na Boga, zabierze ze sobą swoją córkę. Rozdział 2 Ależ nie możesz wyjechać. Nińa, przecież dopiero przyjechałaś! - Lydia nie należała do osób łatwo dających za wygraną. Pod tym względem nie zmieniła się wcale mimo upływu lat. Trochę posiwiała i przybyło jej kilogramów, ale była tak samo stanowcza, jak we wspomnieniach Shelby z młodości. - Sędzia cię potrzebuje - dodała, posapując, bo z trudem nadążała za zmierzającą do drzwi frontowych Shelby. - On nikogo nie potrzebuje. - Myślałam, że przyjechałaś w odwiedziny. - Nie. Służbowo. - Shelby potrząsnęła głową. Nie mogła tu zostać. Nie mogła zostać w tym domu, w tym potężnym grobowcu, gdzie jej własna matka odebrała sobie życie, a ona dorastała jako jedynaczka pod okiem surowego prawnika, gdzie jacyś ludzie wiecznie wkradali się i wymykali, żeby wykonywać specjalne polecenia sędziego, nieświadomi, że Shelby obserwuje ich z górnego podestu, ukryta w cieniu, we wnęce obok szafy na bieliznę, http://www.hab-corp.pl/media/ mówił wyraznie: „Lepiej ze mna nie próbuj”. Marla ju¿ dobrze go znała. - Có¿, sadze, ¿e w koncu poddałem sie presji rodziny. - Czyjej konkretnie? - Mojej matki. Mojego brata. Paterno uniósł brwi. - Nie wyglada mi pan na goscia, który pozwala sie komukolwiek wodzic za nos. - Zale¿y, kto mnie wodzi - powiedział Nick, ciagle sie usmiechajac, ale w jego oczach zapaliły sie wyzywajace iskierki. Paterno dał za wygrana. - Doszedłem do wniosku, ¿e ju¿ czas. Tamtej nocy nabrałem co do tego pewnosci. - Poniewa¿ pani Cahill zle sie poczuła?

14 Z zatoki wyłowiono szpitalny fartuch doktora Santiago - oznajmiła Janet Quinn, wsuwajac głowe w drzwi biura detektywa Paterno. Ponad stukot palców na klawiaturach komputerów, szum faksów i szmer rozmów wybijała sie muzyka, której i tak nikt nie słuchał. - Plakietka zachowała sie Sprawdź Shep wrzucił pierwszy bieg, ominął wybój i znalazł się na ulicy. Przejeżdżając obok pubu White Horse, zauważył Rossa McCalluma; akurat z buńczuczną miną wyszedł z lokalu i stanął w cieniu markizy podtrzymującej plastikowego konia naturalnej wielkości, który stawał dęba. Shep poczuł, że jeżą mu się włoski na rękach. - Sukinsyn - mruknął pod nosem. - Mama nie lubi, jak przeklinasz. - Candice oblizała usta i zgarnęła języczkiem kawałek czekolady. - Nie mów jej. - Shep nie miał czasu zachwycać się błyskotliwymi uwagami swojej córeczki. Nie w tej chwili. - Ale... - Powiedziałem: trzymaj język za zębami, Candy, i dokończ cholernego loda. 141 - No! - przytaknął Donny i Shep miał ochotę zakuć dzieciaka w kajdanki. Jechał powoli i jednym okiem patrzył we wsteczne lusterko. Ross zapalił papierosa i powoli podszedł do jakiegoś zdezelowanego pikapa, który pamiętał o wiele lepsze czasy.