- Widziałem samochód - powiedział Nick. - Trafiłem na

- Co robiłes? - Próbowałem sie dowiedziec, co sie tu, u diabła, dzieje. – Nick wyciagnał z wewnetrznej kieszeni kurtki du¿a koperte i podał ja Marli. - To tylko poczatek. Marla otworzyła koperte i wyciagneła z niej kopie zdjec Pam Delacroix -jesli wierzyc podpisom. Teraz, kiedy w koncu to nazwisko przestało byc tylko pustym dzwiekiem, ugieły sie pod nia nogi. Wiec tak wygladała ta kobieta. A teraz nie ¿yje. Marla patrzyła na jej rozesmiana twarz. Jasna cera, szerokie, pieknie zarysowane brwi, zielone oczy. - Bardzo podobna do ciebie, nie sadzisz? - Rzeczywiscie - wyszeptała Marla, przegladajac zdjecia. - Jest pewne podobienstwo. - Spojrzała na zdjecie Pam z młoda, mo¿e osiemnastoletnia dziewczyna o swie¿ej buzi, i pociemniało jej w oczach. Dziewczyna miała na sobie toge, jakie nosza absolwenci szkół srednich, i usmiechała sie promiennie, trzymajac matke pod reke. - To jej córka? - Tak. Julie. - Jest teraz w college'u, tak? http://www.kisleonardo.pl/media/ - Jest ich wiele. - Na przykład jakie? - Nie pytaj, nińa, bo nie mogę powiedzieć. - Podniosła głowę, a jej oczy wyrażały smutek, którego Shelby nie mogła zrozumieć. - O takich rzeczach możecie rozmawiać tylko ty i twój ojciec. - Ale nie o takich rzeczach, które dotyczą mnie. - Już ci mówiłam: zapytaj jego. - Gosposia odwróciła wzrok. - Lydio. - Już dość powiedziałam. Porozmawiaj z sędzią. - Spojrzała na kuchenny zegar. - Niedługo tu będzie. - Ale on nie... - Shelby przestała przekonywać, widząc zdeterminowaną minę Lydii. Nic nie mogło zachwiać lojalności Lydii w stosunku do sędziego, chociaż Shelby nie rozumiała dlaczego. Owszem, gosposia miała dużą pensję i podejmowała wiele decyzji, ale chyba nie było warto zadawać się z oszustem pokroju Reda Cole’a. Stary sędzia Cole Okropną starą duszę miał

Nick zacisnał zeby i podszedł do łó¿ka. Czuł sie jak intruz. Marla le¿ała na wznak. Twarz, z zadrutowana szczeka, miała sina i tak opuchnieta, ¿e własciwie trudno ja było rozpoznac. - Jezu - szepnał wstrzasniety. To jest Marla? Scisneło go w dołku. Powtarzał sobie, ¿e ju¿ z nia Sprawdź kiedys, jako dzieci, nazywali domem. Nick nie miał nic 109 przeciw temu, ¿eby to Alex miał teraz ten dom, wraz ze wszystkimi łaczacymi sie z tym problemami. Alex wrzucił niedopałek do scieku, czerwona iskierka szybko zgasła. Samochody wyprzedzały jadacego ulica rowerzyste. - ¯ałuje, ¿e nie poznałem Pam - powiedział Alex. - Mo¿e wtedy rozumiałbym z tego cos wiecej. Wyglada na to, ¿e jej rodzina ma zamiar pozwac nas do sadu - ich adwokat ju¿ do mnie dzwonił - ale postaram sie, ¿eby wszystko zostało załatwione przez towarzystwo ubezpieczeniowe. To mo¿e byc powa¿ny problem. - Wsadził rece do kieszeni i spojrzał w