- To nie twój pies - oświadczyła, po czym odwróciła się na

- Tak. - Przypomniał sobie, po co dzwoni. - Wszystkie małe hotele miały komplet, więc zdecydowałem się na Marriotta. - Bardzo tam drogo? - Z ulgą przyjęła zmianę tematu. - Może pozwolisz sobie pomóc? - Nie ma mowy. Poza tym... może nie będę potrzebował hotelu. - No nie wiem - zaniepokoiła się Sylwia. - Chyba to dobre wyjście, przynajmniej na jakiś czas, dopóki nie wyjaśnię sprawy z dziewczynkami. 266 - Wcale nie miałem na myśli powrotu do domu - odrzekł kwaśno Matthew. - Po prostu policja może mieć wobec mnie inne plany. - O nie, na pewno nie! - Sylwia starała się, by zabrzmiało to optymistycznie. - Przypuszczam, że to zależy od tego, co zezna Imo. - Nie mogę o tym rozmawiać. Przykro mi, Matthew. - Nie spodziewałem się po tobie takich słów. - Mam na myśli, że w ogóle jest mi przykro. To nie ja zadzwoniłam na policję. - Nawet gdybyś to zrobiła, nie miałbym pretensji. Niedługo potem detektywi wyszli, zamieniwszy jeszcze kilka słów http://www.lagodnarehabilitacja.info.pl/media/ karty AT&T. - No dobrze. Chociaż wolimy, żeby personel załatwiał w biurze tylko sprawy służbowe. - Będę o tym pamiętał - zapewnił go Matthew. Raczej mi to nie pomoże, pomyślał, przechodząc z Bedford Square w Bayley Street. Bianco wciąż odnosił się z niechęcią do jego obecności w Londynie. I jawnie ją okazywał. Matthew skręcił w Tottenham Court Road i szedł w kierunku północnym, do stacji metra Goodge Street. Po drodze wciąż analizował swoje odczucia, mając nadzieję, że nie wpada w paranoję, i to na obu frontach: pracy i domu. Oczywiście nie istniał żaden prawdziwy powód, dla którego dyrektor mógłby go tępić.

całe ciało. Nie był w stanie wykrztusić słowa. - ... na udach. - Izabela przełknęła z wysiłkiem ślinę. - I ma siniaki. - Siniaki - powtórzył głucho, czując, że umysł instynktownie próbuje się odciąć od tego, co słyszą uszy. - Powiedziała Flic, że to ty. - Przed chwilą twierdziłaś, że nic jeszcze nie mówiła. Sprawdź odwieść od tego zamiaru. Najpierw trzeba przygotować ciało do pogrzebu. - Ale wspominała pani, że przedtem musi odbyć się sekcja? - Obawiam się, że tak. 138 Matthew popatrzył na zamknięte drzwi. Nic nie zapowiadało tego, co się za nimi znajdowało - żaden znak czy wzniosła sentencja - ot, zwyczajne drzwi. - Nie będę czekać - zdecydował. Powiedziała mu, że może tam przebywać, jak długo zechce, a potem go z nią zostawiła. Z nią. A jednocześnie z kimś całkowicie odmiennym. Karolina leżała za szybą, owinięta fioletowym aksamitem ze złotymi