- I wygląda na strasznie zdołowanego. Więc może jednak coś się

— Tak, lecz pamiętaj, że sir William należy do najzamożniejszych ludzi w Anglii — rzekła chłodno Tempera. — I właśnie dlatego jest w takiej zażyłości z królem i tymi wszystkimi Rothschildami — powiedziała lady Rothley. — Och, Tempero, gdybyśmy tylko miały trochę więcej pieniędzy! — Jeśli poślubisz księcia, będziesz mieć wszystko, czego zapragniesz, a nawet dużo więcej. — W takim razie absolutnie nie zgadzam się jechać na południe Francji jak żebraczka. Na Boga, Tempero, nie chcę żadnej nadąsanej i wyniosłej służącej, która miałaby się użalać, że musi cerować moje zniszczone ubrania. 20 Rozdrażniona westchnęła i znów opadła na poduszki sofy. — Problem w tym, że potrzebuję tylu nowych rzeczy! Tylko dzięki tobie te, które mam, nie rozpadły się jeszcze. — Wiem, lecz musimy znaleźć rozsądną służącą, która dobrze sobie radzi z igłą. — Na pewno będzie gderać i narzekać — jęknęła lady http://www.logopedapoznan.edu.pl - Czyli nie takie to proste - podsumował Matthew. - Może i nie, jeśli ci zależy na stuprocentowym dowodzie. - Crocker myślał przez chwilę. - Zaproponowałbym ci zatrudnienie prywatnego detektywa, ale skoro domyślasz się, kto za tym stoi... - Możliwe. - I wolałbyś się mylić. - W tonie adwokata wyczuwało się wzruszenie ramionami. - Ja tylko chciałem powiedzieć, że zatrudniając detektywa, wyrzuciłbyś pieniądze w błoto. Bo szczerze mówiąc, na pewno z czasem sam do wszystkiego dojdziesz, tylko musisz się uzbroić w cierpliwość. A jeśli nie planujesz wystąpienia na drogę prawną, to po co masz płacić honorarium? Matthew podziękował, po czym wymienili jeszcze kilka uwag na temat różnic życia w Londynie i w Nowym Jorku. Pod koniec

Tempera pobierała lekcje u świetnych malarzy, dzięki którym wyjątkowo dobrze posługiwała się pędzlem. Potrafiła nawet kopiować dzieła niektórych mistrzów. Była jednak świadoma, że nie ma w sobie tej iskry geniuszu, której zwykle doszukiwał się jej ojciec, gdy proszono go o ocenę obrazu. Dzięki temu zawsze wiedział, czy ma do Sprawdź dopilnować, by lady Rothley nie włożyła żadnych pieniędzy do małej atłasowej torebki, którą zamierzała wziąć ze sobą. — Jakie macie plany na dzień? — spytała. — Zrobimy sobie przejażdżkę wzdłuż wybrzeża jachtem księcia — odparła lady Rothley. — Zjemy lunch na pokładzie, a potem zajrzymy na chwilkę do kasyna. To Dottie Barnard się upierała, by tam pójść. Taka z niej zagorzała hazardzistka. — Czy dasz mi słowo honoru, że będziesz próbować grać tylko w obecności księcia? — Oczywiście — zgodziła się lady Rothley. — Zresztą książę cały czas będzie z rami. To on nas zaprasza. — W takim razie wszystko w porządku — powiedziała