się tego kruchego przedmiotu. Potem odwróciła się do Mary, ale tym razem

z Cro-Magnon zareagował prostolinijnie i spytał: - Co? - Proszę się przyjrzeć temu domowi, całemu miejscu tej zbrodni. Wszędzie jest krew i dowody strasznej walki. A teraz proszę popatrzyć na agenta 118 Quincy'ego. Jego garnitur jest czysty, buty wypolerowane, a na rękach i twarzy nie ma ani jednego zadraśnięcia. Czy to nic panom nie mówi? - Brał lekcje u O. J. Simpsona - stwierdził człowiek z Cro-Magnon. Rainie westchnęła. Zwróciła się do Albrighta, który wydawał się mieć więcej zdrowego rozsądku. Była prawdziwie zaskoczona, że mniejszy i mniej groźny facet nie był przekonany. Dlaczego? Popatrzyła na Quincy'ego. Niestety, on wpatrywał się w przeciwległą ścianę, na której na żółtym tle kwitły niebieskie i fioletowe kwiaty. Spojrzała na agentkę Rodman, ale ona też odwróciła wzrok. Federalni coś wiedzieli. Na pewno Quincy i Glenda. Ale nie chcieli ujawnić tego miejscowej policji. Boże, na ile zła mogła być jedna noc? I co zrobiłby Quincy, gdyby mu powiedziała, że ten sam człowiek, który teraz zabił Bethie, czternaście miesięcy wcześniej najprawdopodobniej zabił jego córkę? W drzwiach stanął wysoki szczupły mężczyzna. Miał na sobie fartuch lekarski. Był to asystent speca od medycyny sądowej. http://www.logopedapoznan.info.pl – Wiedziałeś, co tam się stało, Shep. Od pierwszej chwili podejrzewałeś Danny’ego. Dlaczego? – Nie wydzieraj się na mnie, Lorraine Conner. Może nie jestem na służbie, ale wciąż piastuję urząd szeryfa w tym mieście! – Co się, kurwa, stało? Shep? Coś ty zrobił? – Jak możesz mnie tak traktować? Już nie pamiętasz, kto ci pomógł kilkanaście lat temu. Pomyśl, ile pytań powinienem był wtedy zadać. Ile pytań o to, co się stało tamtego dnia, nie doczekało się nigdy odpowiedzi. Nie drążyłem sprawy. Nie wywoływałem wilka z lasu. Teraz twoja kolej, żeby odpłacić tym samym. – Wynoś się stąd! – To mój syn! Cholera, Rainie, on jest moim synem... Ramiona Shepa zaczęły się nagle trząść. Stał na werandzie pośród pustych butelek po piwie i ukrywając twarz w dłoniach, opłakiwał swoje dziecko.

chociaż w większości agencji stanowych musiałaby podawać numer licencji. Gdyby zechciała przejrzeć jakieś akta z terenu Wirginii, miałaby problemy. To był całkiem nowy problem, ale poradziła sobie z nim bez kłopotu. W Przeglądzie prywatnych detektywów odnalazła pewnego człowieka w Wirginii i zadzwoniła do niego. Podała mu numer licencji i wyjaśniła swoją sprawę. Uzgodnili, że będzie przekazywała informacje do detektywa Sprawdź marnować naboje, jeśli można załatwić sprawę jednym strzałem? Oba scenariusze wydawały się prawdopodobne. Fakt, że dziewczynki odniosły tyle ran, a kobieta tylko jedną nie dawał Rainie spokoju. Ale teraz nie było czasu na rozmyślania. Nagle usłyszała jakiś dźwięk. Ciche szuranie ciągniętego po podłodze metalowego krzesła. Przemknęła przez korytarz i przywarła do ściany, tuż przy wejściu, w chwili, gdy klamka opadła i drzwi uchyliły się. – Nie rób tego – rozległ się męski głos. – Możemy jeszcze wszystko naprawić. Przysięgam, synu, nie stało się nic, z czym nie moglibyśmy sobie poradzić. Z klasy wyłonił się Shep O’Grady w beżowym mundurze opinającym potężną sylwetkę. Ostrzyżone na krótko włosy lśniły od potu, a twarz buldoga była nienaturalnie blada. Ze swojego miejsca Rainie zauważyła, że udało mu się rozpiąć kaburę, ale nie zdążył wyciągnąć broni. Trzymał ręce w górze i gorączkowo wyrzucał z siebie słowa.