Co się z nim dzieje? Przecież kocha Kate. Chce z nią być...

Chciał odejść, zostawić ją. Wygłodniałą i podnieconą. -Nie mogę. - Oddychał z trudem. Odsunął ją od siebie, wyprostował się. Laura zatoczyła się do tyłu. Złapał ją. Dla równowagi położyła mu rękę na ramieniu. Zesztywniał. -Lauro, nie! Nie posłuchała go. Pozwoliła swoim dłoniom zsunąć się na jego pierś, czuła pod palcami łomotanie serca. Zamarł, gdy sięgnęła do paska. Każdy mięsień jego ciała był napięty do granic ostateczności. - Nie zrobiłam tego z litości, Richardzie - powiedziała ci cho. - Chciałam tego. - Jej dłonie krążyły niebezpiecznie nisko. Nagle odwróciła się i ruszyła schodami na górę. - Przecież do brze wiesz. Richard stał jak wmurowany. Nie mógł się ruszyć. Nie był nawet w stanie rzucić jakiejś riposty. Patrzył za nią. Szlafroczek rozchylił się lekko, odsłaniając dużą część piersi. Nie zrobiła nic, żeby się zasłonić, gdy zatrzymała się na podeście schodów i spojrzała tam, gdzie krył się w cieniu. -Czy nadal nienawidzisz tego, co przy mnie czujesz? Odchylił głowę do tyłu, oparł ją o ścianę. http://www.logopedawarszawa.info.pl/media/ Raptem uświadomiła sobie ze zgrozą, że zostawiła dzieci bez opieki... na łasce tego człowieka! Ogarnięta paniką, całkiem o nich zapomniała. Jak mogła do tego dopuścić? Pojęła, że jest zdana wyłącznie na siebie, i zawróciła. W tym momencie mijający ją samochód Thea zahamował gwałtownie z piskiem opon. Mężczyzna wyskoczył z niego, mocno objął dziewczynę i przez chwilę wpatrywał się w jej zapłakaną twarz. – Na litość boską, Lily, co się stało? – zawołał. Przywarła do niego, pokrzepiona bliskością jego mocnego ciała. – Przepraszam... – wyszeptała. Nic już nie powiedział, tylko niemal wniósł ją do auta. Siedziała z głową odchyloną do tyłu i zamkniętymi oczami, podczas gdy błyskawicznie przejechał kilkaset metrów, dzielących ich od domu.

jego ramieniem na Lily. – Wybacz, że wpadam nieproszony. Powinienem był zadzwonić i uprzedzić cię, ale przecież mnie znasz. – Owszem, znam i wiem, że nigdy nie zważasz na drobiazgi – odrzekł wesoło Theo. – Bardzo się cieszę, że cię widzę. Usiądź i opowiadaj! – Odwrócił się do dziewczyny. – Ten podejrzany osobnik Sprawdź Cieszę się, że ci się podobała. – Chwila przerwy. – Posłuchaj, mam dla ciebie małe zadanie. Trzy nazwiska: John Powers, Wendell White i David Snow. Podejrzewam, że to jedna i ta sama osoba, czyli John Powers. Chciałbym, żebyś wygrzebał wszystko, co tylko możliwe na jego temat. Adresy, rachunki telefoniczne, rozliczenia bankowe, podróże. Nawet najmniejszy drobiazg z ostatnich trzech lat. – Luke słuchał przez chwilę, a następnie skinął głową. – Tak, dwie rzeczy. – Wyjął z kieszeni kopertę oraz odcinek biletu i opisał je rozmówcy, podając adres biura podróży i dwa adresy Johna. – Niestety, to wszystko, co mam. – Luke uśmiechnął się do Kate i uniósł kciuk w górę. – Nie, muszę wyjechać na jakiś czas. Zaliczkę prześlę ci pocztą. – Luke nagle spochmurniał. – Jasne, że się do tego nadaję. Nie zostawiam