się z tym, co je spotkało, żyją w głębokim poczuciu krzywdy. Do

Bedico, Chaney & Ryan. – Oczywiście. A ty, Kate? – Spojrzał jej prosto w oczy. – Jesteś pewna, że chcesz mnie poprzeć? Jeśli wygram, nasze życie bardzo się zmieni. Co prawda znajdziemy się na świeczniku, ale właśnie dlatego będą nam się uważnie przyglądać i stracimy sporo z naszej prywatności. – Chcesz mnie przestraszyć? – spytała prowokacyjnie, tuląc się do niego. – Jasne, że zawsze będę ci pomagać, a ty lepiej zapomnij o owym ,,jeśli’’, bo wiem, że na pewno wygrasz. – Tak, bo jesteś przy mnie. Chciała to zbyć jakimś żartem, ale mąż wziął ją za ręce. – Naprawdę, Kate. Jest w tobie coś magicznego, jakbyś była dobrą wróżką. Tak się cieszę, że chciałaś się ze mną tym podzielić. Łzy same napłynęły jej do oczu. Dlaczego miała pretensje do świata, skoro los obdarzył ją tak hojnie? W dzieciństwie nosiła buty aż do kompletnego zdarcia i nigdy nie miała nowych ubrań. Mówiąc wprost, szerokim łukiem ominęło ją błogosławieństwo spokojnego i dostatniego domu. Studia na Tulane University przetrwała tylko dzięki stypendium oraz wieczornej pracy w miejscowej restauracji. Czyż nie miała teraz za co dziękować? A potem jeszcze okazało się, że Richard Ryan, potomek jednego z http://www.meble-kuchenne.edu.pl uświadomił mi, iż nadal nie potrafię sobie poradzić... – umilkła i spojrzała mu z lękiem w oczy. – Z czym? – Z życiem. Ze sobą – odrzekła z prostotą. – Jestem zagubiona, niepełnowartościowa i bezużyteczna. Nie potrafił dłużej znieść widoku jej cierpienia. Podniósł ją z fotela i wziął w ramiona. – Czy wyjdziesz za mnie, Lily? – wyszeptał. – Tak bardzo cię pragnę. Te zaskakujące słowa sprawiły, że dziewczyna odruchowo cofnęła się, oszołomiona... i przestraszona. W istocie on jej wcale nie zna. Emocjonalnie jest dla niego kompletnie obcą osobą. – Dlaczego miałbyś chcieć mnie poślubić? – rzekła z desperacją. – Prawie nic o mnie nie wiesz, a ja nie wiem nic o miłości. Poznałam

niedobrze. I to nie tylko z powodu tego, co zrobił. Również dlatego, że chciał to zrobić jeszcze raz i jeszcze. Poczuł zimny dreszcz i przyciągnął ją do siebie mocniej. Nagle zdał sobie sprawę z tego, że gdyby nawet chciał zakończyć tę sprawę honorowo i zerwać z Julianną, nie potrafiłby tego zrobić. Ale przede wszystkim absolutnie tego nie chciał. Kiedy już spróbował zakazanego owocu, nie był w stanie z niego zrezygnować. Sprawdź - Cześć - odpowiada Laura, marząc o tym, żeby jak najszybciej zniknął. On jednak nie znika. Zresztą nie musi, jest u siebie. To ona błąka się nie wiadomo po co po korytarzu. - Grace zasnęła, więc postanowiłam obejrzeć obrazy. - Jest na siebie zła, że się tłumaczy. W dodatku czuje, że się czerwieni. - Pewnie daje ci nieźle popalić. - Kto? Ach, tak... Grace... - Policzki palą ją żywym ogniem, muszą już być buraczkowe. - Nie jest tak źle. Chłopak przechyla głowę i patrzy na nią z niedowierzaniem. Pewnie ma ją za dziewczynę, której tak bardzo zależy na pracy, że nie tylko jest gotowa znosić jego rozwydrzoną siostrę, ale również boi się ją skrytykować. Nie myli się o tyle, że rzeczywiście nie chciałaby stracić tego zajęcia. - Posłuchaj, znam swoją siostrę - mówi, uśmiechając się przyjaźnie. - Jesteś tego pewien? - Czego? - Tego, że ją znasz. - Pytasz poważnie? Policzki przestają ją piec. Mówi sobie, że ten chłopak niczym się nie różni od chłopców z jej dawnego życia - na przykład od Chrisa Connelly'ego - nie ma więc powodu peszyć się w jego towarzystwie. - Tak, całkiem poważnie - odpowiada, patrząc mu w oczy. Są ładne, szarozielone i bystre. Tylko że to nie powinno mieć dla niej żadnego znaczenia. Jest na siebie wściekła, że zwraca uwagę na oczy chłopaka, który pewnie jest taki sam jak Chris. - No... chyba... chyba ją trochę znam. - Simon nie wydaje się już taki pewny siebie jak przed chwilą, co Laurze sprawia wyraźną satysfakcję. - Wiem, że żadna z opiekunek nie wytrzymała z nią dłużej niż dwie godziny - ciągnie, a ona z trudem odrywa wzrok od tych jego szarozielonych oczu. - Nie mam pojęcia, jak tobie się to udaje. - Straszę ją apokalipsą. Przez chwilę patrzy na nią tak, jakby potraktował te słowa poważnie, a potem się uśmiecha. - A teraz na serio. Powiedz mi, jak ci się udaje z nią wytrzymać. - Grace to najbystrzejszy dzieciak, jakiego udało mi się poznać. - To akurat wiem - przyznaje chłopak. - I jako bystry dzieciak - ciągnie Laura - wie, że z nianią nie należy zadzierać. Większość chłopców, którzy rozdziawiają usta tak jak teraz Simon, wygląda w takich chwilach debilnie... niestety, on nie. Jemu dodaje to nawet uroku. I Laura znów jest na siebie zła. W ogóle nie powinna przecież dostrzegać takich rzeczy.