niczym osierocone dziecko. Starała się jakoś opanować strach. Billy nie

i chłonęła tę chwilę, pragnąc, by trwała wiecznie. ROZDZIAŁ ÓSMY Pomimo niemiłych spotkań z dwiema kandydatkami na nową nianię, dzieci szybko poweselały – zwłaszcza gdy ojciec oznajmił, że spędzi z nimi resztę dnia. – Więc co będziemy robić, tato? – zapytał Alex. – Pomyślałem, że moglibyśmy pojechać do wesołego miasteczka. – Świetnie! Lily usiądzie ze mną w elektrycznym samochodziku! – zawołała z entuzjazmem Freya. – Ty zawsze siadasz z chłopcami. Spojrzał na nią. – O ile mnie pamięć nie myli, ostatnim razem w ogóle nie chciałaś nigdzie z nami pójść. – Bo wtedy nie miałam ochoty – odparła opryskliwie. Lily pomogła dzieciom się ubrać. Gdy przepychając się zbiegły po schodach, spotkały Beę, która zajrzała się przywitać. Starsza kobieta rozpromieniła się na widok rozradowanych i podekscytowanych dziecięcych buzi. – Jakie macie plany na dzisiaj? – zapytała. – Wybieramy się do wesołego miasteczka! – wykrzyknął Alex. – Pójdziesz z nami? http://www.medycznie.net.pl/media/ Kelly. To pytanie zadała drżącym głosikiem. Dewey spojrzał na Laurę. -Tak, księżniczko. Polubi cię. I to bardzo - zapewnił ją stanowczo. -A gdzie on jest? Dewey wyprostował się i spojrzał w okna na piętrze. - Tam. Kelly obeszła go dookoła i popatrzyła w górę, na dom z kamienia. Richard patrzył na swoją córkę. Serce przepełniała mu miłość. Patrzył, jak bawiła się na placu zabaw. Miała takie same jak on ciemne włosy, oczy w tym samym kolorze. Odziedziczyła też jego uśmiech. Podszedł bliżej do okna.

w piątek, co zasugerowała Julianna, wybrały się też do kina, a w sobotę na zakupy i lunch. Stały się najlepszymi przyjaciółkami. Zgodnie z przypuszczeniami Julianny, Sandy była jej za to głęboko wdzięczna. Tak wdzięczna, że nigdy nie zastanawiała się, skąd wzięła się ta nagła przyjaźń i dlaczego Julianna wybrała właśnie ją. Przecież nowa przyjaciółka akceptowała ją bez Sprawdź – Bo go kochałam. – Pokręciła głową, widząc spojrzenie Luke’a. – Naprawdę. Chociaż nie wiedziałam, jaki rzeczywiście jest. Czułam się przy nim bezpiecznie. Richard bardzo o mnie dbał. – A ja? Nostalgicznie uśmiechnęła się na wspomnienie dawnych czasów. – Też, ale nie mogłeś mi zagwarantować pewnej przyszłości. Czułam także, że wciąż czegoś ode mnie chcesz. Ż e wymagasz, abym się rozwijała... – Zawsze w ciebie wierzyłem, Kate. Również teraz. W jej oczach pojawiły się łzy. Richard nigdy jej tego nie powiedział ani przed, ani w czasie długich lat małżeństwa. – Ja w ciebie też, Luke. W twoją siłę i talent. Ale... nie mogłam uwierzyć w siebie. Już zamierzał powiedzieć, co o tym myśli, ale Kate spojrzała na niego