- Matthew cofnął się o krok.

Peter też wkrótce stał się nieodłącznym elementem ich kawiarni. Zwłaszcza gdy Shelly była w pracy. Shelly, matka dwójki dzieci, kobieta świeżo po rozwodzie, niechętnie przyjmowała jego awanse. Pod tym względem ona i Shey zachowywały się podobnie. W połowie tygodnia sytuacja się pogorszyła, bo Tanner zaczął przysyłać kwiaty. Zdumiewał ją. Nigdy w życiu nie przypuszczała, że należy do kobiet ceniących takie gesty. Musiała mu oddać sprawiedliwość, że przynajmniej ocenił ją należycie. Zamiast róż, które same się narzucały, wybrał delikatne kompozycje ze stokfotek. I tym ją ujął. Bo gdyby już miała na coś się zdecydować, na pewno byłyby to stokrotki. Zwykłe polne kwiatki rosnące według własnego widzimisię. W sobotę przyszła do kawiarni i otworzyła drzwi. O dziwo, nie czekał na nią żaden bukiet. Tannera też nigdzie nie było. Shey przekonywała się w duchu, że bardzo się z tego cieszy. Włączyła ekspres, odebrała poranną dostawę z piekarni. http://www.mifaucustomknives.pl wcześniej wrócić, żeby sprawdzić, co kombinuje Flic. Kolejne drgnięcie powiek. Prawda i blaga obok siebie, we własnym, trudnym do zniesienia towarzystwie. Brnęła jednak dalej. Kiedy wróciła do Aethiopii, Flic ze słuchawkami na uszach słuchała w łóżku jakiejś książki na taśmie i nie chciała z nikim gadać. Imogen uznała więc, że nadeszła pora by użyć własnego mózgu. Pod nieobecność Matthew miała świetną okazję, by przypuścić atak na matkę i powiedzieć jej bez ogródek, co obie z Flic myślą o jej mężu. - Tak bardzo chciałyśmy, żebyś wyjechał! Jak niczego na świecie! Oprócz strasznego zmęczenia czuł ból w klatce piersiowej i w ogóle w całym ciele, mimo to siedział jak przykuty do krzesła, mobilizując

- On ma rację. - Flic przepchnęła się do przodu i tym razem Matthew jej nie powstrzymywał. - Przynajmniej raz, kurna, ma rację, ty głupia krowo! - Oczywiście, że ma - wtórowała jej Zuzanna. - Proszę, Imo, posłuchaj! - Ale ja już dłużej nie wytrzymam! - Łzy płynęły po jej twarzy. - Sprawdź - Ale bez Chloe - uprzedził ją. - Nie chcę, żeby słyszała więcej, niż musi. W każdym razie, jeszcze nie teraz. - Dobrze, bez Chloe - zgodziła się Zuzanna. 71. W gabinecie na piętrze stał wazon różowych goździków z gipsówką, ściany były ozdobione reprodukcjami van Gogha, a w oknach wisiały kretonowej zasłonki. Matthew przekonał się na własne oczy, że wciąż jeszcze jest noc. Wszyscy wyglądali mniej więcej tak, jak się czuli: bezdomni, ze świeżymi obrażeniami, pozbawieni sił. Oczy Imogen wciąż wydawały się puste, Flic natomiast miała się na baczności. Podobnie jak młodsza siostra, nosiła pożyczony szlafrok, jej mokre włosy przytrzymywała elastyczna opaska. Twarz Flic pokrywały liczne drobne ranki, ręce były