przyjaźni. Ani przyjaźni, ani samej Kate. Wolał zapomnieć.

stało? Kate westchnęła cicho. – To głupie, ale... mam takie dziwne uczucie, że... – Matka Emmy zmieniła zdanie i chce ukraść swoje dziecko? – Tak. – Kate położyła dłoń na piersi z ulgą, ale i przerażeniem. – Skąd wiesz? Kobieta zaśmiała się lekko. – Nie ty pierwsza masz takie obawy. To zupełnie normalne, zwłaszcza przy zamkniętych adopcjach . Przecież nic nie wiecie o rodzicach swojego dziecka, więc zaczynacie się zastanawiać, kim są i jak mogli porzucić kogoś tak wspaniałego jak Emma. Przecież sami nigdy byście jej nie oddali... Kate musiała przyznać, że często o tym myślała. – Cieszę się tylko z jednego powodu – powiedziała Ellen. – Wasz strach pokazuje, jak bardzo jesteście związani z Emmą. Staliście się jedną rodziną. A wszystkie te obawy po jakimś czasie powinny minąć – dodała ciepło. – Obiecuję. Kate zaśmiała się, chociaż wciąż kołatało się w niej przekonanie, że nawet Ellen nie zna całej prawdy o dziewczynie, która urodziła Emmę. – Z tego wynika, że nawet nie dzwoniła, żeby się dowiedzieć o małą? http://www.mmacore.pl/media/ skrzynek kontaktowych. Julianna ściągnęła brwi. – Skąd pan wie? – Tylko się domyślam, ale chyba mam rację. – Skrzynka kontaktowa? – powtórzyła Kate, przypominając sobie fabułę ,,Martwego kontaktu’’. – Tak jak w twojej książce? – Mhm. Chodzi o martwe kontakty, czyli nieistniejące adresy, na które zawodowy morderca może przyjmować zlecenia, ale które nie pozwalają go później wytropić. Każdy agent może mieć ich kilkanaście w całym kraju albo nawet w kilku krajach. – Czyli mogą się ze sobą kontaktować, nie obawiając się, by ktoś ich odkrył – mruknęła Kate.

kierunku. Laura wyczuła go za sobą, rozpoznała zapach jego wody po goleniu. Jak to się stało, że jej zmysły uległy takiemu wyostrzeniu? Miała wrażenie, że ciało Richarda rozpływa się w powietrzu i przywiera do jej skóry. - Czyż to nie jest niesamowity widok? - zapytała, wskazu Sprawdź wyraźnie zdenerwowany. Malinda uśmiechnęła się i wyciągnęła do dziecka rękę. - Dzień dobry. Jestem Malinda Compton. JEDNA DLA PIĘCIU 23 Dziecko nie poruszyło się. Malinda spróbowała innej taktyki. - Czy możesz powiedzieć tacie, że przyszłam? Byliśmy umówieni. Jeśli to możliwe, spojrzenie dziecka stało się jeszcze bardziej ponure. - On... Jego dalsze słowa zagłuszyło pojawienie się jeszcze dwojga dzieci. Były identyczne, więc Malinda domyśliła się, że to wspomniane przez Jacka bliźniaki. Za nimi