Niezły wybór.

przy tym krzaku. - Cie¿ko dyszac, wskazała reka na zmarniała forsycje. Dobry Bo¿e, naprawde straciła kondycje. - Mnie te¿ sie tak wydaje. - Nick spojrzał na puste miejsce na parkingu. - To mo¿e byc tylko zbieg okolicznosci, ¿e kierowca tego samochodu postanowił stad odjechac w chwili, kiedy... - Akurat. - Zmarszczywszy brwi, rozgladał sie naokoło, szukajac jeepa wsród sunacych wolno ulica samochodów. - Cholera! - Kopnał kamien, który potoczył sie pod stojacego nieopodal pontiaca. - Widziałem ju¿ takiego jeepa. Tego wieczora, kiedy Cherise przyszła do mnie do hotelu. Ktos przyjechał po nia takim samochodem. - Nick nie spuszczał wzroku z ulicy, jakby chciał siła woli zmusic uciekiniera do powrotu. - W okolicy sa pewnie dziesiatki czarnych jeepów - powiedziała Marla. Osłaniajac dłonia oczy, patrzyła w strone zachodzacego słonca. -Nie byłoby te¿ nic dziwnego w tym, gdyby ta sama osoba, która przyjechała wtedy po Cherise, pojawiła sie dzis w kosciele. Mo¿e ten samochód nale¿y do jej me¿a albo do jednego z jej przyjaciół, albo do kongregacji. http://www.motoinfosik.com.pl/media/ Alex ujał ¿one za reke. - Mo¿e chciałbys teraz troche odpoczac? - Tak, ale mam tyle pytan. Co sie dzieje z moja rodzina? Gdzie oni sa? - spytała. - Moi rodzice? Rodzenstwo? Musze chyba kogos miec? Mieszkaja blisko czy daleko? - Och, kochanie. - Alex nie kwapił sie odpowiedzia. - Tyle musimy ci opowiedziec, ale nie teraz. - Dlaczego? - zapytała cicho, przygotowujac sie na najgorsze. - Czy oni wszyscy ju¿ nie ¿yja? - Nie, nie... tylko twoja matka, ale z ojcem nie jest najlepiej. - Och. - Czuła w głowie zamet. Posmutniała. - Porozmawiamy o tym, obejrzymy razem zdjecia,

- Ale powinnam była... - Tak, powinnaś była. Za późno jednak na przeprosiny, Shelby. - Odwrócił się i spojrzał na nią tym swoim potępiającym wzrokiem. - Wróćmy do rzeczy. Przecież jacyś ludzie pracowali z Pritchartem, pielęgniarki czy ktoś inny, kto był w tamtym szpitalu. Nieco poirytowana, Shelby odparła: - Zadzwoniłam do szpitala i pytałam o dokumentację, ale mają tylko metrykę urodzenia i akt zgonu. Z tych Sprawdź - Wiem, wiem, ale badz ostro¿na. - Przecie¿ on jest z policji. 136 - Z Policji San Francisco. Ten wypadek miał miejsce w górach, daleko od miasta, a jednak Paterno zajmuje sie sledztwem. Posłuchaj, po prostu mu nie ufam, rozumiesz? Panuj nad soba... i uwa¿aj, co mówisz. - Nie mam nic do ukrycia - stwierdziła. Wyczuła, ¿e Alex zamierzał cos dodac, ale sie zawahał. Serce podeszło jej do gardła. - A mam? - Oczywiscie, ¿e nie, kochanie. Nie chciałem cie zdenerwowac. Badz ostro¿na, to wszystko. Marla zadr¿ała z przera¿enia, ¿e bierze udział w czyms,