korytarz. Daleko po prawej stał wózek sprzątaczki. Jeżeli tylko jedna

an43 178 - True, nie zmieniłam zdania. Nie umówię się z tobą. Doceniam twoją uprzejmość, ale nie ma o czym mówić. Ulice nie były specjalnie zatłoczone, poza tym załapali się na kilka zielonych świateł z rzędu. Milla patrzyła, jak cienie grają na twarzy mężczyzny, jak rysy Gallaghera stają się nagle ostrzejsze, surowsze, jak bębni ze złością palcami po kierownicy - Nie musisz grzebać siebie za życia - powiedział wreszcie, a jego głos ociekał goryczą. - Na Boga, wiem, co tobą powoduje. Ale nie musisz urządzać sobie życia na zasadzie albo-albo. Możesz szukać swojego syna i mieć jeszcze czas dla siebie. Zamknęłaś się w twardej skorupie i nie chcesz wpuścić nikogo do... - To nie fair - przerwała mu Milla. - Nie można oczekiwać od człowieka czegoś, czego on nie ma ochoty ofiarować. Nie poświęcę ci ani minuty mojego czasu, jeżeli ta minuta mogłaby zaważyć na możliwości uzyskania jakichkolwiek informacji o Justinie. - A jednak poświęciłaś czas na kolację z Susanną i Ripem. - To zupełnie co innego i doskonale wiesz, o czym mówię. Jeżeli http://www.nabudowie.biz.pl/media/ danymi pacjentów w domu, dla wygody. Ale od kiedy to z Ripa taki pieprzony Sherlock Holmes? - Porozmawiamy jutro - powiedziała, bo nie była już w stanie niczego wymyślić. Musiała się porozumieć z True. Sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli, Susanna znakomicie zdawała sobie z tego sprawę. Choćby to, że zaczęła przeklinać; nigdy tego nie robiła, nawet w myślach. Chyba że ostatecznie przyparta do muru. Nie, zdecydowanie nie wolno jej teraz wdawać się w sprzeczkę z Ripem. Mogła powiedzieć coś, czego potem by żałowała. Weszła do sypialni, zamknęła drzwi i oparła się o nie plecami, czekając na męża. Ciekawe, czy wejdzie - a ona, pchnięta drzwiami, poleci do przodu? Jednak po chwili usłyszała kroki Ripa schodzącego an43

rytmu? - parsknęła, a potem nagle roześmiała się histerycznie. an43 186 Adrenalinowy kopniak był tak silny, że nie była w stanie stanąć na nogach; oparła więc głowę o ścianę i chichotała, ocierając twarz Sprawdź nadającego się na ojca rodziny niż Diaz. Jak w ogóle tak twardy, oschły, patologiczny samotnik mógł żyć na stałe z kimkolwiek? To z kolei uświadomiło Milli, jak głupia była jej własna fascynacja tym człowiekiem. Ale chemia już działała i rozsądek nic tu nie mógł an43 245 poradzić. Milla po prostu nie przestawała myśleć o tym ponurym draniu. Nie tylko Diaz zapadł się pod ziemię. Na szczęście True także gdzieś zniknął; i tak nie widywali się zbyt często, ale Milla obawiała się, że po ostatnich wydarzeniach Gallagher może stać się nachalny. Wprawdzie powiedział, że da spokój - ale czy naprawdę był do tego