Pan Pinkey postawił torby na ziemi. Odwróciła się, żeby mu

rozkwitający kwiat na przyspieszonym filmie. Kiedy ją poznał, była jak ciasno stulony pączek, delikatny i piękny, ale wciąż skrywający jeszcze większe piękno. Stopniowo, w miarę rozchylania się kolejnych płatków, Jack odkrywał nowe aspekty jej osobowości, cechy, które przez lata ukrywała, mniej lub bardziej świadomie. Jeszcze miesiąc temu nie odważyłaby się na zabawę na trawie. Nigdy by sobie nie pozwoliła na taką swobodę. Nigdy też nie pokazałaby się w męskim dresie z dziurami na kolanach i z ziemią za paznokciami. Tymczasem, wciąż chichocząc, chłopcy wrócili do pracy. Zapasy się skończyły. Jack przeciągnął się. Na niego też czeka robota. Ręce mu zamarły nad głową. Zobaczył, że Malinda potknęła się i przytrzymała płotu. Uśmiech zniknął z jej twarzy. Była blada. Kolana jej się ugięły i opadła na ziemię jak pozbawiony wiatru latawiec. JEDNA DLA PIĘCIU 127 Biegnący co sił w nogach Jack zetknął się w progu z przerażonym Małym Jackiem. http://www.nabudowie.edu.pl/media/ Theo przedstawił je pani Evershot, która przyjrzała się im ostrym wzrokiem i powiedziała, że z pewnością się dogadają, o ile dzieci będą przestrzegać pewnych ustalonych reguł. Potem wstała energicznie. – A więc to by było na tyle – rzekła i spojrzała na zegarek. – Muszę już iść. Mam dziś rano jeszcze dwie inne rozmowy kwalifikacyjne. Panie Montague, jeśli uzna pan, że się nadaję, będę jeszcze musiała obejrzeć dom. W agencji poinformowano mnie, że nie rozpoczęłabym pracy od razu. – Zgadza się, dopiero pod koniec września – potwierdził lakonicznie. – Wspaniale! To daje mi czas na odpoczynek przed bitwą – powiedziała, usiłując niezręcznie zdobyć się na żartobliwy ton. Gdy tylko wyszła, dzieci skupiły się wokół Lily.

na ciemny brązowy kolor, żeby zwiększyć jej moc i uzyskać głęboki, bogaty smak. W każdym razie tak zapewniał producent. Kate wypiła pierwszy łyk, po chwili następny. Tak, bogaty, chociaż jednocześnie delikatny, zdecydowała. Trzeba ją będzie dodać do menu ,,Uncommon Bean’’. – Cześć, świetnie wyglądasz. – Richard wszedł do kuchni. Sprawdź Tak jak czternaście lat temu, kiedy spotkała go po raz pierwszy. Był najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego widziała. Wysokim, młodym, dobrze zbudowanym. Nie takim jak pomarszczony senator Paxton czy gruby i łysy sędzia Lambert. John wcale nie przypominał innych wujków, którzy odwiedzali jej mamę. Sylwia zawołała ją, kiedy tylko przyszedł. Mówiła ciepło i dźwięcznie, z lekkim zaśpiewem z jej rodzinnej Alabamy. – Oto moja córka – rzekła. – Ma na imię Julianna. Dziewczynka dygnęła ze spuszczonymi oczami, tak jak ją uczono. – Julianno, mój skarbie, przywitaj się z panem Powersem. – Dzień dobry – bąknęła, czując, jak policzki nabiegają jej czerwienią.