ustąpić. To wrażliwa kobieta. Zrozumie, że mam rację i że postąpiła niemądrze, rezygnując ze

- Nie będzie trzeba. - Skrzywił się. - Poza tym powiedziała pani, że nikogo nie wezwie. Dała pani obietnicę... - Wiem i bardzo mi przykro, że zamierzam ją złamać, ale wolę nie dotrzymać słowa, niż pozwolić ci umrzeć. - Lily podniosła wzrok. - Jesteś za młody, żeby umierać, młody człowieku. W oczach chłopca pojawiła się panika. - O czym pani mówi? - Uspokój się. Naprawdę nic ci tu nie grozi. Mieszkam sama. Nazywam się Lily Pierron, ale możesz mi mówić miss Lily, albo, jeśli wolisz, ciociu Lily. - Nie zamierzam tutaj zostać tak długo, żeby się zastanawiać, jak mam do pani mówić. - Spróbował wstać, ale ból w nodze okazał się zbyt dokuczliwy. Zaklął i opadł bezsilnie na krzesło. W tej samej chwili odezwał się dzwonek przy drzwiach frontowych, zwiastując przyjazd doktora. - Nie otwieraj! - Chwycił ją za rękę. - Proszę. Lily. Uścisnęła uspokajająco jego dłoń i wstała. - Wybacz... muszę. Zobaczysz, że jeszcze mi za to podziękujesz. I przyrzekam, że wszystko będzie dobrze. Chłopiec znowu zaklął. - Obydwoje wiemy, ile warte są twoje przyrzeczenia, prawda? Puściła mimo uszu kąśliwą uwagę. - Muszę wiedzieć, jak się nazywasz. - Idź do diabła! Dzwonek odezwał się ponownie. - Przecież musisz się jakoś nazywać, a ja muszę jakoś się do ciebie zwracać. Diabeł niewiele tu pomoże. - Todd - burknął, nie patrząc jej w oczy. - Todd Smith. Skinęła głową. - Zaraz wracam, Todd. Chyba masz dość oleju w głowie, żeby nie próbować ucieczki. http://www.nfz.info.pl byłaby z niej niezła krętaczka. - Mimo to chcę podzielić się wieścią z paroma przyjaciółkami - oświadczyła Fiona z nieco mniejszą podejrzliwością w głosie. Lucien wzruszył ramionami. - Wolałbym nie psuć niespodzianki, ale powiedz komu chcesz. Osoba, którą mogłaby zranić nowiną, była bezpiecznie zamknięta w jego piwnicy. Natomiast o reputację Fiony nie dbał ani trochę. - Zawsze wszystko psujesz - poskarżyła się Rose. - Nieprawda. A dzięki komu zostaniesz lady Kilcairn? Na pewno nie dzięki pannie Gallant. - Ale, mamo... - Twój wicehrabia i tak w końcu się dowie. Zresztą on się nie liczy, Rose. Im prędzej to zrozumiesz, tym lepiej.

- Dziewczynki mają pochwę - odpowiedział bez namysłu, wprawiając Glorię w jeszcze większe osłupienie. - Skąd o tym wiesz? - Mama mi powiedziała. Chłopcy mają penisa, dziewczynki pochwę. Takimi nas stworzył Bóg. Zła i zmieszana, ściągnęła brwi. - A więc to żadna tajemnica? - No pewnie. - Danny pokręcił głową. - Wszyscy o tym wiedzą, no, prawie wszyscy - poprawił się szybko. - A mój kolega, Nathan, mówi na penisa „fiut”. Sprawdź - Nadal mnie lubisz. - To czysto fizyczna reakcja. W każdym razie lepiej ci będzie beze mnie. - Myślałem, że to ja będę przepraszał. Chodźmy na spacer. - Nie. Jedź już, Lucienie. - Czuję się, jakbym próbował wykraść zakonnicę z klasztoru. Wargi jej drgnęły. - Kiedyś to rzeczywiście był klasztor. Potrząsnął kratą. - Jest większy niż moja piwnica, ale też stanowi dla ciebie więzienie. Zbliż się przynajmniej i mnie pocałuj. Skrzyżowała ramiona. - Przypominam, że to ty zamknąłeś mnie w piwnicy. Tutaj jestem z własnej woli. Pokiwał głową.