W ciemności poczuła, że kamera wysuwa się z jej palców... Czuła dłoń Corrine na szyi...

jesteś tuż obok, a ja nie potrafię cię odnaleźć. Materac zaskrzypiał, gdy odwracał się w jej stronę. – To szukaj dalej – szepnął jej we włosy. Jego ciepły oddech łaskotał ją w szyję. Wielka dłoń odnalazła jej talię. – Nie skreślaj mnie. – Nie skreślaj nas – szepnęła. Łzy dławiły ją w gardle. – Nigdy. – Zamknął ją w ramionach i przyciągnął do siebie. Odnalazł jej usta w ciemności i pocałował, mocno, namiętnie, aż poczuła, że i w niej rodzi się ogień. Nie powinna tego robić, nie powinna wpadać w pułapkę zmysłów, gdy dręczy ją strach o ich wspólną przyszłość, ale jego dotyk uwodził jak zawsze, jego bliskość dawała ukojenie. Jego język naciskał, pokonał opór jej zębów, zapraszał do zabawy. Nie, Liwie, nie daj się zaspokoić seksem, gdy pragniesz rozmowy. Podciągnął jej koszulę nocną, muskał palcami jej skórę. Ciągle ją całował, błądził rękami po jej udach, biodrach, talii. – Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł – szepnęła. – Nie tylko dobry. Świetny. – Ściągnął z niej koszulę nocną, cisnął na podłogę i przykrył sobą. – Nawet przez sekundę nie waż się myśleć, że nas skreśliłem – powiedział, gdy mocowała się z jego bokserkami, pieszcząc przy okazji napięte pośladki i silne uda. Chciała mu uwierzyć. Bardzo chciała. – Rozkoszuj się – szepnął. Oddała mu się duszą i ciałem. Później nie spała. Wentylator młócił powietrze, zmuszał je do ruchu. http://www.oczyszczalnie-sciekow.edu.pl/media/ przekleństwo – odruch, by odpychać od siebie wszystko, co dobre. Owszem, była egocentryczna i próżna, ale w głębi duszy była też bardzo dobra. I na swój dziwaczny sposób kochała cię. I to bardzo. Rozdział 9 I ego dnia Bentz po raz pierwszy zobaczył Jennifer w Los Angeles. Rozstał się z Shaną w jej rezydencji w Beverly Hills i pojechał na południowy zachód; chciał odnaleźć ulicę Figueroa i zaspokoić chorą ciekawość. Przetrawiał w myślach to, czego się dowiedział od Shany, usiłując oddzielić prawdę od fikcji, a może raczej wydobyć rzeczywistość z bardzo subiektywnej opowieści. Powoli brnął przez poranny ruch uliczny. Jedno było jasne: Shanę bardzo poruszyły zdjęcia Jennifer. Nie udawała. A to już coś. I dała mu do zrozumienia, na swój koci sposób, żeby się zainteresował Alanem Grayem, mężczyzną, którego Jennifer jakoby kochała.

prowadzę. – Chwileczkę. – Coś ci się nie podoba, Jennifer? – Ja... – Odwróciła wzrok, wpatrywała się w dal, w przednie szyby samochodów lśniące w ostrym słońcu. Czy może jej zaufać? Nigdy! Ale ma tyle pytań... Sprawdź Carlos znowu się stawiał. – Chyba w ogóle nie powinienem z panem rozmawiać. – A co, syn kuzynki ma kłopoty z policją? – Nie. To porządni ludzie. Dajcie im spokój. Umowa była legalna. Dopilnuję zmiany rejestracji. Rozłączył się, zanim Montoya wyciągnął z niego coś więcej. Ale i tak już coś miał. Usiłował zadzwonić do Bentza i podzielić się z nim informacjami, ale partner znowu był nieuchwytny. Montoya zostawił mu wiadomość na poczcie głosowej i obiecał, że będzie szukał dalej. Czuł przypływ adrenaliny, jak zawsze, gdy sprawa ruszała z miejsca. Gotów się założyć, że złapał właściwy trop. Teraz odnajdzie Yolandę Salazar. Czyżby to ona nękała Bentza, udając Jennifer? Jeśli tak, sprawa zaraz wyjdzie na jaw.